środa, 3 kwietnia 2013

O symbolu yin-yang



Równowaga to stan najbardziej przez wszystkich pożądany. Ponieważ na dłuższą metę jest on niemożliwy, bo w pewnym sensie jest podobny do jakiejś entropii, a więc stanu bliskiego niebytowi, którego nie potrafimy znieść, gdyż jesteśmy zaprogramowani na działanie, a wszelkie działanie to jednak wyrwanie się ze stanu równowagi, gdyż jest nakierowane na zmianę. Idealna równowaga to nic innego jak idealna śmierć.

Żyjemy w świecie nieustannego ruchu, a więc w nieustannym rozchwianiu. Najciekawsze jest jednak, że i tak naszym celem jest doprowadzenie do pewnej równowagi. Generalnie wszyscy wyobrażamy sobie kierunek naszych działań jako osiągnięcie pewnego celu ostatecznego, które pozwoli nam odpocząć w poczuciu błogiego szczęścia. Doskonale wiemy, że tak nigdy się nie dzieje, bo po osiągnięciu naszego celu rzeczywistość wcale nie chce przystopować, tylko wprowadza swoje zmiany. Rzeczywistość to oczywiście metafora. Mam tutaj na myśli innych ludzi, ale również działania przyrody. My sami również rzadko cieszymy się osiągniętym celem, ponieważ czym prędzej wyznaczamy sobie następny i wprowadzamy się w stan twórczego niepokoju. Jeżeli tak nie robimy, robi to za nas ktoś inny i wtedy odczuwamy wielki dyskomfort, który może doprowadzić nawet do permanentnego poczucia cierpienia i braku szczęścia.

Chińska medycyna opiera się na chińskiej filozofii, której początki sięgają dalej niż czasy Konfucjusza czy Laozi. Jednym z najstarszych symboli chińskiej mądrości jest znak yin-yang. Niektórzy nazywają go symbolem dwóch ryb – jednej białej z czarną kropką i drugiej czarnej z białą kropką. Symbolizują one przeciwstawne, ale uzupełniające się pierwiastki. Yin to pierwiastek ciemny, mokry, żeński, księżycowy, podczas gdy yang to pierwiastek jasny, suchy, męski, słoneczny. Oczywiście liczba przymiotników, jakie można podstawić pod te symbole jest ogromna (m.in. zimny/gorący), ponieważ ludzki język, a więc i ludzkie myślenie, opiera się na parach przeciwieństw. Chińska medycyna diagnozuje wszelkie choroby jako zachwianie równowagi między pierwiastkami yin i yang. Kiedy jeden z nich uzyskuje w organizmie przewagę nad drugim, następuje stan chorobowy. Symbolika yin-yang obejmuje jednak cały świat i wszystkie aspekty naszego życia, a nie tylko medycynę. 



Yin-yang to najbardziej pierwotna dychotomia, która wprawia świat w ruch, a więc sprawia, że świat żyje. Życie bowiem, jak wiemy, to nie jest stan równowagi idealnej, ale nieustanne jej zachwianie i dążenie do przywrócenia. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że dychotomia yin-yang nie ma nic wspólnego z wartościowaniem! To, że yin, czyli pierwiastek żeński jest mokry i ciemny, nie znaczy, że to źle, choć oczywiście wiąże się jednak z postrzeganiem kobiety w starożytnych Chinach, bo jest to pierwiastek tak samo niezbędny do funkcjonowania świata, jak yang. Przewaga yang np. wcale nie jest lepsza niż przewaga yin. Nadmiar pierwiastka męskiego, jasnego, gorącego, suchego itd. prowadzi do tak samo katastrofalnych skutków, co nadmiar yin.

Uproszczony obraz zasady funkcjonowania świata wywodzący się z perskiego zoroastryzmu, który przeniknął do judaizmu i chrześcijaństwa, a który znalazł swoją klasyczną formę w naukach Maniego i jego uczniów (manichejczycy), to dychotomia dobro-zło, Ahura-Mazda kontra Aryman, Bóg kontra Szatan. Mimo, że zarówno wyznawcy religii mojżeszowej jak i chrześcijanie wyrzekają się takiego uproszczenia, bo uważają jedynego Boga za zasadę podstawową, jedyną i wszechmocną, podczas gdy Szatan jest jedynie buntownikiem, który w żaden sposób nie jest Bogu równy, to jednak w popularnej interpretacji wiejskich proboszczów, kalwińskich pastorów czy też nieobeznanych z teologią własnej religii wiernych często mamy do czynienia z czystym manicheizmem.

Dychotomia dobro kontra zło oparta jest na sądach wartościujących, w stosowaniu których natykamy się na szereg pułapek wynikających ze względności szeregu zjawisk. Zabicie człowieka to generalnie zło, ale zabicie wroga ojczyzny to już czyn zakwalifikowany jako dobro. Tak naprawdę nasze życie składa się z przykładów pułapek interpretacyjnych. Stąd nasze dylematy moralne, wyrzuty sumienia i emocjonalne rozchwianie.

Tymczasem chińska koncepcja przeciwieństwa yin-yang nie ma nic wspólnego z dychotomią metafor wartościujących dobro-zło. Owszem, Chińczycy wartościują zjawiska, ale właśnie tak, że złem nazywają brak równowagi między pierwiastkami yin i yang, obojętnie na którą stronę przechyla się szala, a dobrem stan tejże równowagi. Warto zauważyć, że przymiotniki mokry/suchy, ciemny/jasny itp. mają znaczenie pierwotne i generalnie trudno poddawać je jakimś interpretacjom, podczas gdy dobro czy zło są relatywne, natomiast używane w kategoriach absolutnych mają charakter czysto metaforyczny.

Kiedy więc człowiek Zachodu zaczyna interpretować symbol „dwóch ryb”, czyli yin i yang, po manichejsku, z tym, że inaczej niż manichejczycy, uważa, że między dobrem a złem musi istnieć równowaga, popełnia błąd na wszystkich płaszczyznach. Po pierwsze mylnie interpretuje chiński znak, a po drugie poddaje w wątpliwość znaczenie samego słowa dobro. Dobro, czyli stan pożądany, to równowaga między pierwiastkami, które nie maja charakteru wartościującego. Nikt o zdrowych zmysłach nie dąży do zła, czyli stanu, który definiujemy jako niepożądany. Wiara, że stanem pożądanym jest równowaga między dobrem a złem to czysta schizofrenia etyczna i brak logiki.

2 komentarze:

  1. Rewelka. Nic dodać, nic ująć. Bardzo rozsądny blog, bardzo rozsądnego człowieka. Z przyjemnością wracam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń