wtorek, 10 lipca 2012

Manifestacja w Horodle, czyli czego można się dowiedzieć, planując wakacje


Siedzę sobie przed monitorem komputera i planuję wakacyjną wyprawę na początek sierpnia. Pomyślałem sobie, że skoro przeprowadziłem się do Białegostoku m.in. z powodu fascynacji polskimi kresami, pora poznać również ziemie przygraniczne położone bardziej na południe.

Planuję więc zapakować siebie z rodziną do samochodu i ruszyć na Kodeń, gdzie chcę zamówić dwa noclegi i pozwiedzać okolicę. Następnie chcę pojechać dalej w kierunku południowym i zatrzymać się w Masłomęczu, miejscowości, w której w latach 70. ubiegłego stulecia polscy archeologowie odkryli osadę Gotów, którzy osiedlili się tam w drodze z Półwyspu Skandynawskiego nad Morze Czarne. Po drodze jest całe mnóstwo innych miejscowości wartych zobaczenia, m.in. stadnina arabów w Janowie Podlaskim. Tutaj mapy google niestety dają niezłą plamę, ponieważ za każdym razem zamiast Janowa w Lubelskiem wskazują na Janów znajdujący się między Sokółką a Suchowolą w województwie podlaskim. 

Tak czy inaczej, mamy zamiar zobaczyć mnóstwo zabytków po drodze: w tym cerkwie, kościoły i synagogi, a także zadziwiająco liczne pałace. Chcemy też zwiedzić obóz zagłady w Sobiborze. Planuję przejazd przez Horodło, a także wypad do Czermna, która to wieś to ni mniej ni więcej, a Czerwień, czyli główny z Grodów Czerwieńskich, o które nieustannie rywalizowali pierwsi Piastowie i kijowscy Rurykowicze.

Szukając więc informacji o miejscach godnych zwiedzenia, zatrzymałem się przy Horodle. Ci, którzy przykładali się do historii w szkole, powinni pamiętać, że było to miejsce podpisania słynnej unii polsko-litewskiej w 1413 roku. Mało kto jednak wie, a ja również do dziś nie wiedziałem, że było to również miejsce wielkiej manifestacji patriotycznej z 10 października 1861 roku, mającej na celu pokazanie jedności narodów dawnej Rzeczypospolitej. Manifestacja zgromadziła 10 tys. ludzi, co przy ówczesnej sytuacji demograficznej oraz możliwościach logistycznych, było wyczynem nie lada. Zgromadzili się zaś przedstawiciele różnych stanów i wyznań (głównie katolików i unitów, ale byli również żydzi). Władze carskie do samego Horodła manifestantów nie wpuściły, ale tłum zebrał się  na jego przedpolach. (http://pl.wikipedia.org/wiki/Manifestacja_Jedno%C5%9Bci_Rzeczypospolitej_Obojga_Narod%C3%B3w_w_Horodle_w_1861_r.)

Zanim przedstawiciele różnych ziem przedrozbiorowej Rzeczypospolitej zebrali się w celu uczczenia 448. rocznicy unii horodelskiej, po Królestwie Polskim krążyła odezwa  Do Braci Polaków, Rusinów i Litwinów autorstwa Apolla Korzeniowskiego. Apollo Korzeniowski zaś to nie kto inny, ale ojciec Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego, jednego z najlepszych pisarzy języka angielskiego, lepiej znanego jako Joseph Conrad.

Projekt odrodzenia przedrozbiorowej Rzeczypospolitej już nie tylko Obojga Narodów, ale narodów trojga (uczyniono tutaj wielką koncesję na rzecz Rusinów, czyli Ukraińców), okazał się niestety nierealny. Rok i trzy miesiące później wybuchło powstanie styczniowe zakończone klęską. Rzeczywistość popowstaniowa nie sprzyja wielkim pomysłom przywrócenia niepodległego państwa polskiego w granicach sprzed rozbiorów. Polacy grzebią zmarłych i próbują urządzić sobie życie na miarę realnych możliwości. W tym samym czasie rodzą się nowe nacjonalizmy – ukraiński i litewski, które niezbyt chętnie nawiązują do tradycji wielonarodowej Rzeczypospolitej. Tym bardziej warto przypomnieć sobie bodaj ostatnią tak wielką manifestację pamięci o czasach, gdy politycy Europy Wschodniej w dobrze pojętym własnym interesie zawiązali unię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz