niedziela, 23 czerwca 2013

Profesor Bauman i narodowcy



Jest kolejny problem z narodowcami i członkami zbrodniczych formacji komunistycznych. Problem polega na tym, że znowu nastąpiło spolaryzowanie stanowisk tam, gdzie należałoby jednak walczyć o prawdę w inny sposób.

Przypadek profesora Zygmunta Baumana można porównać do Marcela Reich-Ranickiego, ponieważ obaj panowie w młodości należeli do zbrodniczych sowieckich i potem podobnych instytucji polskich kierowanych przez Sowietów. Zygmunt Bauman zaczynał w NKWD, potem był politrukiem w Ludowym Wojsku Polskim, by następnie przejść do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego równocześnie współpracując z komunistyczną Informacją Wojskową. Trudno powiedzieć, jakich konkretnie zbrodni dopuścił się sam młody Zygmunt Bauman, ale sama przynależność do tych organizacji powinna wszystkim dać do myślenia.

W latach 70. ubiegłego wieku toczyła się w krajach zachodnich dyskusja na temat ewentualnego przedawnienia zbrodni hitlerowskich zakończona wnioskiem, że byłych hitlerowców, choćby byli nie wiem jak sympatycznymi staruszkami i kochającymi dziadkami, należy ścigać i skazywać sprawiedliwymi wyrokami.

Komunizmu nigdy nikt nie napiętnował w tym stopniu, co nazizm, ponieważ przez długie lata z komunistami trzeba było się układać, gdyż istniał jeszcze potężny Związek Sowiecki, a następnie w lewicowym dyskursie, jaki generalnie zapanował w całej Europie (i nie tylko) istnieje skłonność do machania ręką na zbrodnie komunistyczne, z naciskiem podkreślając zagrożenie powrotem nazizmu lub faszyzmu.

Musimy pamiętać, że te dwie zwalczające się zarazy (oczywiście wiemy, że istniał między nimi nawet krótki sojusz, który zaowocował kolejną likwidacja państwa polskiego), potrafią podzielić społeczeństwa tak, że nikt nie jest już w stanie myśleć racjonalnie i samodzielnie (najlepszy przykład to wojna hiszpańska). Generalnie świat w pierwszej połowie XX wieku totalnie zwariował, dając się wciągnąć w dwubiegunową grę zbrodniczych totalitaryzmów, z tym że ten zwycięski miał lepszy PR.

W ramach antysemickich czystek roku 1968 Zygmunt Bauman stracił swoje stanowisko na Uniwersytecie Warszawskim, następnie wykładał w Izraelu, a potem na Uniwersytecie Leeds w Wielkiej Brytanii. Obecnie jest znanym i uznanym na całym świecie socjologiem i filozofem, uważanym za (współ)twórcę koncepcji postmodernizmu.

Musimy się teraz zastanowić, w jaki sposób prowadzić spór polityczny, czy też polityczną walkę. Osobiście byłbym bardzo usatysfakcjonowany, gdyby jakaś grupa inteligentnych młodych ludzi w kulturalny sposób zadała profesorowi Baumanowi kilka kłopotliwych pytań na temat jego przeszłości. Niestety wtargnięcie grupy agresywnych młodych „męszczyzn” (jak to złośliwie się teraz wykorzystuje błąd na jednym z transparentów narodowców) w żadnym wypadku nie skierowało uwagi społeczeństwa na wątpliwą moralnie przeszłość profesora, a na własne agresywne i prymitywne zachowanie.

Jaki otrzymaliśmy obraz (dostępny na YouTube)? Oto siedzi sobie spokojny staruszek, może nieco zdziwiony, może nawet przerażony, a na widowni gromada młodych osiłków wykrzykuje „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę!” i „Precz z komuną!”, że o niecenzuralnym nawoływaniu do wyniesienia się nie wspomnę. Można być na 90% przekonanym, że tzw. milcząca większość w tym momencie weźmie stronę staruszka, który na dodatek jest znanym światowym profesorem i potrafi się wysłowić w kilku językach, niż gromady robotów o bardzo ograniczonym programie, którzy gdziekolwiek się pojawią potrafią głosowo wyartykułować tylko wspomniane dwie frazy. Patriotyzm ludzi świadomie upodabniających się do Goluma z „Władcy pierścieni” nie jest patriotyzmem, którym można zarazić innych. Wręcz przeciwnie. Po takich wystąpieniach samo słowo „patriotyzm” wydaje się zbrukane.

Niewątpliwie hasło „zło dobrem zwyciężaj” jest dość naiwne. Czasami dobro musi użyć siły przeciwko złu. Niemniej przyzwyczajenie do zwalczania zła innym złem może być fatalne w skutkach. Podobnie jak temperatura ciała człowieka, która ulega podwyższeniu w celu zabicia grożących organizmowi zarazków, sama może stać się przyczyną śmierci tegoż organizmu, tak samo ci, którzy przypisują sobie monopol na walkę ze złem mogą okazać się złem większym. Nie należy ulegać pokusie biernego przyglądania się konfliktom dwóch systemów zła, ponieważ nawet nie zauważymy, kiedy staniemy się zakładnikami jednego z nich. Przedsiębiorcy niemieccy poparli Hitlera, ponieważ wierzyli, że zwalczy komunistów i generalnie wpływy lewicy. Jak się okazało, bardzo szybko stracili nad nim kontrolę. Podobnie zresztą było wcześniej z Mussolinim. Z kolei wszelkie Fronty Ludowe i inne organizacje lewicy w mniejszym lub większym stopniu podlegały wpływom Stalina. Nie wolno nam sobie pozwolić na wmówienie sobie, że jedyny wybór, jaki mamy, to albo populistyczna prawica albo populistyczna lewica. Romans ze złem kończy się tragicznie. Ostrzegam tym samym wszystkich tych, którzy po cichu zacierają ręce wierząc, że chłopcy w mundurkach z opaskami „zrobią porządek z lewicą, Żydami i muzułmanami”, a my wtedy wkroczymy jako mężowie opatrznościowi i zaprowadzimy porządek. To tak nie działa. To ci chłopcy z nimi „zrobią porządek”.

Doskonale zdawał sobie sprawę z groźby tych zjawisk Józef Piłsudski, pod rządami którego do Berezy Kartuskiej trafiali komuniści (KPP była agenturą sowiecką), nacjonaliści ukraińscy (z Zachodniej Ukrainy) oraz ONR-owcy. Sam pomysł obozu w Berezie, gdzie jednym z perfidnych zabiegów było posadzenie ONR-owca z komunistą lub nacjonalistą ukraińskim w jednej celi, oczywiście nie wzbudza zachwytu, ale równocześnie pokazuje, że Piłsudski próbował zapobiegać niebezpiecznym skrajnościom.

Oczywiście jeszcze inna sprawa to sam rozkwit skrajnych organizacji nacjonalistycznych w Polsce. Profesor Bauman sam od razu spróbował wytłumaczyć to zjawisko:

„- Nie rozumiem dlaczego mnie przepraszają. To raczej ja powinienem przeprosić, że posłużyłem za pretekst do tego widowiska, którego byliście państwo świadkami. Z drugiej strony jestem częściowo zadowolony, bo zafundowano nam lekcję poglądową historii. Rozkazano młodym być indywiduami, kazano im stać na własnych nogach, a potem je im podcięto. Ze zniechęcenia biorą się takie sytuacje. Zjawiska wymagające interwencji policji będą rosły, bo młodzi ludzie po studiach nie mają widoków na przyszłość.”


Brak perspektyw godziwego życia i frustracja to jedna rzecz. Brak mądrej polityki edukacyjno-wychowawczej to druga. Do tego dochodzi dość gwałtowna ofensywa ideologii i światopoglądów całkowicie odmiennych od tych, które nam wpajano przez dziesiątki lat, która tak nagle zaaplikowana prowadzi do dysocjacji poznawczej i odrzuceniu wszystkiego, co nowe. Wiem, że powtarzam to do znudzenia, ale podobnie jak w czasach demokratycznej republiki weimarskiej, czy obecnie demokratyczne rządy Grecji nie potrafiły sobie poradzić ze zjawiskami prowadzącymi do frustracji społeczeństw, tam wszędzie tam, gdzie demokraci skompromitują się swymi nieudolnymi i skorumpowanymi rządami  do głosu dochodzą ruchy o ideologiach prostych i agresywnych. Kiedy demokraci okazują się nieudacznikami, partaczami i na dodatek złodziejami, tam sfrustrowany tłum organizuje się w tłum agresywny i niebezpieczny.

Na koniec jeszcze wrócę do zbrodni komunistycznych. Brak otwartej dyskusji na ich temat, zamiatanie pod dywan pewnych tematów, a zwłaszcza niechlubnych kart w życiorysach ludzi, którzy do dziś pozostają na piedestale, nie sprzyja rozwiązywaniu problemów. Poprawność polityczna zakazująca mówić o realnych zagrożeniach ze strony konkretnych grup ludzi, również sprawia, że zamiast spróbować rozwiać wszelkie wątpliwości w otwartej dyskusji, zaczynamy się od razu okopywać na swoich pozycjach. Jest ogromna praca do zrobienia. Oby nie było za późno.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz