Jakiś czas temu znajoma znajomej "nakrzyczała" na mnie na FB, kiedy napisałem, że feministki z krajów anglojęzycznych idą w zupełnie odwrotnym kierunku, niż feministki w krajach słowiańskich. O ile te ostatnie chcą podkreślać różnice płci w formach rzeczowników, to te pierwsze wręcz odwrotnie. Dostałem reprymendę, że to natura j.angielskiego narzuca formy neutralne itd. Tymczasem znalazłem czarno na białym potwierdzenie tego, że to żadna natura języka, tylko konkretnie działanie feministek dążących do zatarcia różnic płciowych w języku:
"A number of vocabulary changes are being introduced as a result of the feminist movement and heightened awareness of the sexist nature of some English vocabulary. David Crystal in The Cambridge Encyclopaedia of the English Language writes:
Attention has been focused on the replacement of 'male' words with a generic meaning by neutral items - chairman, for example, becoming chair or chairperson (though not without controversy) or salesman becoming sales assistant. In certain cases, such as job descriptions, use of sexually neutral language has become a legal requirement. There is continuing debate between extremists and moderates as to how far such revisions should go -- whether they should affect traditional idioms such as man in the street and Neanderthal Man, or apply to parts of words where the male meaning of man is no longer dominant such as manhandle and woman. The vocabulary of marital status has also been affected with the introdution of Ms as a neutral alternative to Miss and Mrs."
(ostatnie zdanie akurat nie dotyczy różnic płci)
W ten sposób w świecie anglojęzycznym za sprawą ruchu o charakterze politycznym wyparto lub wypiera się np. policeman/policewoman neutralnym genderowo police officer. Air-hostess lub stewardess stała się flight attendant.
Kiedy polskie (ale generalnie słowiańskie) feministki wprowadzają ministrę czy biolożkę, ich anglosaskie siostry działają w kierunku wręcz odwrotnym.
Znajoma znajomej, która w ostrych słowach oskarżyła mnie o wyciąganie zbyt daleko idących wniosków na podstawie obserwacji zmian w języku angielskim, poradziła mi więcej poczytać, ponieważ jest obfita literatura na ten temat.Kiedy poprosiłem o jakieś konkretne tytuły, wykręciła się aroganckim stwierdzeniem, że nie jest katalogiem bibliotecznym, co odbieram jako nieznajomość tejże literatury.
Wcale nie jest łatwo znaleźć literaturę na ten konkretny temat, a mianowicie wyjaśniającą jak anglojęzyczne feministki wpłynęły i wpływają na zacieranie różnic płciowych w języku. Cytat, który przytoczyłem, pochodzi z podręcznika do nauki angielskiego słownictwa: M.McCarthy, Felicity O'Dell, English Vocabulary in Use: advanced, Cambridge University Press 2003, p. 214.
Nie chcę nikogo obrażać, ani tym bardziej jego (jej!) priorytetów, ale wydaję mi się, że feministki mają, bądź też mogłyby mieć dużo większe problemy do rozwiązania dotyczące łamania praw kobiet niż męsko brzmiące nazwy zawodów i niski procent kobiet na stanowiskach kierowniczych (w tej drugiej kwestii mam dość kontrowersyjny pogląd jako kobieta i nie będę się rozwijać). Trzeba być wyjątkowo sfrustrowanym życiowo, żeby roztrząsać wspomnianą "ministrę". Nie wiem co jest złego w formach pan/pani minister. Chyba jestem za mało postępowa ;).
OdpowiedzUsuń