Zapewne nieraz obserwowaliście sposób w jaki przemieszcza się strumień Waszej świadomości. Czasami bywa bardzo zdyscyplinowany i wędruje tylko wyznaczoną ścieżką –np. osiągamy bardzo dobre wyniki w nauce, kiedy nic nas nie rozprasza, a my przechodzimy od jednego zagadnienia do drugiego, z tym że owe zagadnienia są ze sobą ściśle powiązane logicznym łańcuchem, np. związkiem przyczynowo-skutkowym. Czasami taka koncentracja i zdyscyplinowanie prowadzą jednak do znacznego zawężenia naszych zdolności kognitywnych i to nie ze względu na faktyczne zdolności naszego mózgu, ale właśnie na to świadome zawężenie pola zainteresowań.
Tony Buzan, klasyk poszerzania umiejętności wykorzystania naszego umysłu, postawił w jednej ze swych książek tezę, że Leonardo da Vinci musiał cierpieć na ADHD, ponieważ wiele rzeczy zaczynał, niewiele kończył, a przy tym wszystkie były od Sasa do lasa. Doskonale jednak wiemy, że dzięki tym „skokom” świadomości wyprzedził swoją własną epokę w wielu dziedzinach o kilka stuleci.
James Burke w swoim niezwykle interesującym i inspirującym cyklu programów popularno-naukowych pt. „Connections” nadawanym swego czasu przez Discovery Channel (i nie tylko), zastosował zupełnie niezdyscyplinowaną metodę przechodzenia od tematu do tematu. Sam tytuł wskazuje na to, że są to powiązania, czy też skojarzenia, które łączą niejednokrotnie odległe zjawiska poprzez serię wzajemnych wpływów jednych zjawisk na drugie. Czasami Jamesowi Burke’owi zdarzało się trochę „naciągnąć” taki związek, ale na dobrą sprawę nawet tam, gdzie wydaje się, że skojarzył pewne zjawiska nieco na siłę, sam fakt, że to zrobił, sprawia, że jeśli tego związku nawet nie było w świecie realnym, to zaistniał w umyśle Jamesa Burke’a. To z kolei skłania do refleksji nad tym, jak działa nasz mózg.
Wspomniany już Tony Buzan był wielkim propagatorem tzw. map myśli (mind maps) jako metody wielce pomocnej przy zapamiętywaniu jakiegoś materiału, którego chcemy się nauczyć. O ile w 100% zgadzam się, że skojarzenia naszego mózgu nie są linearne i idealnie uporządkowane, to mimo wszystko rzut okiem na narysowaną mapę myśli wcale nie musi wywoływać takiego samego schematu w moim mózgu, więc do metody rysowania map podchodzę życzliwie, ale niekoniecznie entuzjastycznie. Mapa myśli jest bowiem mimo wszystko logiczna i ogranicza się do danego zagadnienia. Tymczasem nasze faktyczne skojarzenia mogą okrążyć całą kulę ziemską zanim dojdą do kolejnego punktu, który z kolei może być bardzo bliski punktu wyjścia.
Dlaczego postanowiłem dzisiaj napisać właśnie o tym? Otóż jest leniwa niedziela i po przebudzeniu się zacząłem sobie przypominać różne wydarzenia z wakacji, które zbliżają się do półmetka, i w wielką wesołość wprawiło mnie zdanie sobie sprawy, w jaki sposób wędrowały moje myśli. Mianowicie:
- pomyślałem sobie, że może warto się dzisiaj wybrać do kina
- skoro do kina, to trzeba sprawdzić repertuar
- jeden filmów proponowanych przez najbliższe kino to „Wrogowie publiczni”
- „Public enemies” dokładnie w tym samym czasie, kiedy weszli na ekrany kin w Polsce, pojawili się również w Anglii, o czym obwieszczały wielkie plakaty na ulicach Londynu
- Londyn – kino – rozrywka – teatr
- przypomniał mi się artykuł w lokalnej gazetce dzielnicy Hackney, że 16 lipca w Hackney Empire odbędzie się premiera sztuki o Robercie Johnsonie, bluesmanie z delty Mississippi
- żałuję, że wyjechałem z Londynu przed tą datą, ale przypominam sobie to, co wiem o Robercie Johnsonie – klasyku bluesa
- legenda mówi, że Robert Johnson na rozstaju dróg (crossroads) zawarł pakt z diabłem, który dał mu nadzwyczajne zdolności muzyczne
- rozstaj dróg to jakieś zjawisko archetypiczne, bo przecież występuje w wielu przesądach ludowych, zarówno w Afryce, jak i w Europie
- najlepszy przykład to niedawna historia ze wsi pod Hajnówką, gdzie za radą „worożychy” pewna kobieta umieściła na rozstaju dróg (na dość ruchliwym skrzyżowaniu asfaltowych szos!) sedes, który nie wiadomo jak znalazł się na jej podwórku (okazało się, że zostawił go tam jej brat); w nocy jechał tamtą drogą ksiądz prawosławny z rodziną, w ostatniej chwili zauważył sedes, gwałtownie skręcił w bok, uderzył w drzewo; żona i dzieci przeżyły, ksiądz nie! Rozstaj dróg!!!
Od wyrażenia chęci wybrania się do kina do śmiertelnego wypadku drogowego! A przecież przedstawiłem tu tylko wycinek wędrówki moich myśli. Zanim postanowiłem pójść do kina, coś musiało mnie na tę myśl naprowadzić. Kiedy nie śpimy, nasz strumień świadomości znajduje się w nieustannym ruchu!
Sposób wędrówki naszych myśli to wg mnie temat bardzo pasjonujący, ponieważ jak wierzę, jego odkrycie i opracowanie może prowadzić do udoskonalenia naszych metod uczenia się, czy w ogóle gromadzenia informacji i ich przetwarzania. Oprócz tego, że wiele rzeczy kojarzy się nam w naszych umysłach w sposób zupełnie nieprzewidywalny, na poziomie rzeczywistości fizycznej zjawiska są również ze sobą powiązane. Ten, czasami wyśmiewany, przykład z motylem trzepocącym skrzydłami w Chinach i wywołującym trzęsienie ziemi w zupełnie innym miejscu jest naprawdę wart dokładnego zbadania. Efekt motyla to klasyczna „przypowieść” teorii chaosu, ale przecież samo takie postawienie sprawy wyraźnie pokazuje, że jej twórcy nie mają na myśli faktycznego chaosu, czyli jakichś niepowiązanych ze sobą kompletnie nieuporządkowanych ruchów nieokreślonych cząsteczek. Wręcz przeciwnie. Wierzą, że nie ma przypadków, a wszystko się ściśle ze sobą wiąże, a w związku z tym w ogóle nie ma miejsca na żaden chaos. Problem w tym, że nie znamy algorytmu wg którego wszystko to się odbywa, więc nadal pozostaje nam pogodzenie się ze spotykającymi nas „przypadkami”. Z drugiej strony, gdybyśmy taki algorytm poznali, to bez elementu niespodzianki, bez „tajemnicy” jaki sens miałoby nasze życie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz