Dwa lata temu napisałem powieść. Jest to z jednej strony
satyra na mentalność pewnej grupy polityków, ale z drugiej również próba
zrozumienia mechanizmów tworzenia się takiej mentalności. Generalnie próba
zrozumienia to moja słabość. Przez nią nigdy nie potrafię kategorycznie
kogokolwiek posłać do diabła, bo zawsze doszukuję się w kimś ziarnka dobrej
woli. W czasach wyraźnych podziałów, w których ludzie kierujący się tylko
jednym kryterium potrafią w czambuł potępić kogoś, kto we wszystkich innych
sprawach może mieć rację, postawa typu „próbuję zrozumieć” jest skazana na
klęskę. W rozpolitykowanej i brutalnie chamskiej rzeczywistości przestrzeni
publicznej, zwłaszcza tej internetowej, tego typu podejście nie tylko narażone
jest na krytykę, ale, co gorsza, na kompletne niezrozumienie. Ludzie myślący w
kategoriach walki politycznej w ogóle go nie pojmą, ponieważ będą się
doszukiwać mniej lub bardziej ukrytych aluzji popierających jedną z
politycznych opcji, a krytykujących innych.
Ponieważ polska scena polityczna nie podoba mi się jako
całość – jesteśmy krajem pozostającym w rękach kilku gangów z dyktatorami na
czele, które trzymają kraj w kleszczach swoich partyjno-personalnych sporów,
których treść z kolei najczęściej mnie nie dotyczy ani nie interesuje, mam dystans do całości. Uważam, że zajmowanie się polityką w Polsce (pewnie gdzie
indziej też, ale mieszkam w Polsce i jej sprawy są mi bliskie) musi prowadzić
albo do obrośnięcia grubą skórą cynizmu i bezczelności, albo musi nieuchronnie
prowadzić do jakiejś mniej lub bardziej ostrej formy paranoi.
Bardzo popularne jest przed tego typu historiami zastrzec,
że wszystkie postaci są fikcyjne, a wszelkie podobieństwa z osobami prawdziwymi
przypadkowe. Oczywiście wszystkie moje postaci są fikcyjne, natomiast
podobieństw nie da się absolutnie uniknąć. Niemniej przedstawieni w tekście
ludzie nie są dokładnym odzwierciedleniem prawdziwych polityków. Niektórym
przypisałem cechy kilku, a niektóre po prostu zmyśliłem, ponieważ w założeniu
jest to powieść, a nie dokument, czy jakiś polityczny „alfabet”. Problemy w
niej przedstawione, jak mi się wydaje, są jednak warte refleksji. Nie próbuję
dawać Czytelnikowi ani rad ani recept na to, jak polski świat polityki miałby
wyglądać, bo od tego są manifesty polityczne lub opracowania naukowe. Pewnych
rzeczy do końca nie pojmuję, dlatego je opisuję i próbuję je sobie jakoś
uporządkować. Z tej niemocy zrozumienia naszej niezbyt zdrowej rzeczywistości
powstała moja powieść pt. Pamiątki
Żuberskiego.
Tytuł nawiązuje do Pamiątek
Soplicy Henryka Rzewuskiego, bo też jest to również próba opisu pewnego
okresu w historii Polski z bardzo subiektywnego punktu widzenia człowieka o
pewnych poglądach, ale któremu również nieobce są wahania i wątpliwości, które
jednak potrafi szybko zracjonalizować przy pomocy odniesienia się częściowo do
swojego systemu wartości, a częściowo do niezbyt chlubnej cechy polityka, jaką
jest giętkość i umiejętność przystosowania się do każdej sytuacji nawet wbrew
własnym przekonaniom.
Mój tekst próbowałem opublikować w sposób tradycyjny, tzn. wysyłając
go do kilku wydawnictw. Dwa odpisały po kilku miesiącach uprzejmie wyrażając
brak zainteresowania publikacją, kilka innych w ogóle się nie odezwało.
Istnieje oczywiście droga, którą przeszło kilku całkiem znanych z historii
literatury pisarzy, czyli wydanie powieści za własne pieniądze (od razu
przychodzi do głowy Wahadło Foucaulta
Umberto Eco i wydawnictwo, które miało dwa wejścia od dwóch różnych ulic – z jednej
strony była to poważna instytucja publikująca uznanych autorów, a z drugiej
wydawnictwo dla grafomanów gotowych wyłożyć każde pieniądze, żeby móc się
pochwalić autorstwem książki). W internecie ogłaszają się nawet takie
wydawnictwa oferujące profesjonalną obróbkę tekstu, opracowanie okładki itp. itd.
za opłatą, która raczej nie ma szans na zwrot. Postanowiłem więc skorzystać z
możliwości, jaką daje w dzisiejszych czasach światowa sieć, a przy tym postąpić
wg zwyczaju znanego już w XIX wieku, a mianowicie opublikować moją powieść w
odcinkach na osobnym blogu.
Ponieważ wiem, że czytanie e-booków i w ogóle czytanie
dłuższych tekstów z monitora komputera nie jest jeszcze zbyt popularne, co
tydzień będę umieszczał fragment Pamiątek
Żuberskiego pod adresem http://pamiatkizuberskiego.blogspot.com , co, mam nadzieję, uniemożliwi zmęczenie czytaniem. Życzę miłej lektury.
A moze umiescic jako pdf? Nie wszyscy maja zawsze dostep do netu. Pozdr. CPa
OdpowiedzUsuńMyślę, że umieszczę całość jako pdf dopiero na koniec, ponieważ wiem z doświadczenia, że wielu jeszcze nie jest przyzwyczajonych do czytania z monitora dłuższych tekstów, więc po kilku stronach przestają, natomiast "odcinki" mają większą szansę na to, że je ktoś przeczyta.
UsuńIście Dickensowskie posunięcie :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń