Przemówienie ministra Radosława (mnie osobiście irytuje moda używania zdrobniałych form imienia wobec starych facetów) Sikorskiego w Berlinie wywołało szereg odmiennych opinii wśród moich znajomych. Oczywiście pisowcy okrzyknęli go po raz kolejny zdrajcą, natomiast inni, w tym emigranci żyjący w Europie zachodniej powitali jego mowę z entuzjazmem. Nigdy nie uważałem się za antyfeministę, ale ostatnio przestałem przywiązywać wagę do opinii kobiet, ponieważ są one przede wszystkim emocjonalne i niczego nie wnoszą, choć oczywiście w demokracji się jak najbardziej liczą. Tak więc dla zwolenniczek prawicy minister Sikorski był od początku łajdakiem realizującym żydowskie interesy (zupełnie odmienne o nim zdanie miały, kiedy był ministrem w rządzie PiS), zaś dla euroentuzjastek nagle okazał się najlepszym ministrem spraw zagranicznych od 20 lat, twardzielem potrafiącym wygarnąć Niemcom, że za mało robią dla Europy. I również okazuje się, że niektóre panie „zawsze” uważały go za świetnego polityka, zapominając, że kilka lat temu stanowczo go potępiały jako członka ekipy braci Kaczyńskich.
„Pojechałem” trochę po kobietach, ale mężczyźni z tzw. żelaznych elektoratów tej czy innej partii potrafią wykazywać się nie mniejszą emocjonalnością. Kiedy jednak Jarosław Kaczyński mówi o kimś, że prowadzi politykę zdrady narodowej, to mam niejakie podejrzenie, że sam nie do końca w to wierzy, a tylko sprytnie a perfidnie gra na emocjach swoich wyborców. Ci natomiast powtarzając jego słowa u cioci na imieninach czy na spotkaniach chóru parafialnego, robią to ze szczerą wiarą.
Zostawmy jednak emocje i sięgnijmy do meritum. Nie poddawajmy się emocjom i osobistym sympatiom czy antypatiom. Nie ukrywam, że słyszałem i czytałem o kilku lepszych graczach dyplomatycznych w Europie i na świecie niż nasz obecny minister, jak np. Siergiej Ławrow, który jest prawdziwym twardzielem na arenie międzynarodowej, tylko niestety nie działa to na naszą korzyść, ale to też możemy pominąć. Skoncentrujmy się na głównych celach polityki zagranicznej Polski i polityki integracyjnej Unii Europejskiej.
Chodzi mianowicie o jedną zasadniczą sprawę, a mianowicie czy naszym celem są Stany Zjednoczone Europy, czy luźna unia gospodarcza krajów naszego kontynentu, przy tym chodziłoby o unię niepodległych państw. Jeżeli odpowiemy sobie na to pytanie, stanie się bardziej jasne czy przemówienie ministra Sikorskiego należy przyjmować z entuzjazmem czy z dystansem.
Należę do pokolenia, które chodziło do szkół w czasach komuny, a więc w okresie podległości Związkowi Sowieckiemu i propagandy tę podległość gloryfikującej. Niemniej, autorzy peerelowskich podręczników do historii, niczym sprytni misjonarze chrześcijańscy wśród Słowian adaptujący pogańskie święta na swoje potrzeby, świetnie potrafili wykorzystać te elementy naszej tradycji, co do której większość Polaków była zgodna. Takim elementem była niepodległość kraju. Oczywiście zdjęto „Dziady” Dejmkowi w 1968, ale w szkole nadal je przerabiano. Co z tego, że zależność od Związku Sowieckiego przedstawiano w pokrętny sposób jako gwarancję naszej niepodległości, skoro przez to tym bardziej wpajano w nas wiarę, że prawdziwą wartością jest właśnie owa niepodległość? Owszem, miałem w ręku książki do historii z wczesnych lat 50., kiedy propaganda komunistyczno-sowiecka była bardziej antynarodowa, ale od czasów Gomułki do końca PRLu praktycznie słowo niepodległość Polski, za którą oddawano życie w powstaniach i na frontach wojen, było odmieniane na wszystkie sposoby. Dlatego myślę, że nie będę odosobniony w opinii, że dla ludzi mojego pokolenia i starszego niepodległość Polski to jest prawdziwa wartość.
Pojawia się teraz pytanie, na ile integracja w ramach Unii Europejskiej nas owej niepodległości pozbawia. Środowiska prawicowe zrobiły z tej kwestii jedno ze swoich sztandarowych haseł. Osobiście jednak przeciwnikiem Unii nie jestem. Uważam, że to, że możemy sobie swobodnie podróżować po naszym kontynencie to jest również prawdziwa wartość – nie tylko polityczna, ale przede wszystkim kulturalna. Dzięki podróżom i migracjom wyszliśmy ze swojego ciasnego grajdołka i poznajemy… ludzi. Zastosowałem tutaj wielokropek, ponieważ teoretycznie aż by się chciało skończyć to zdanie słowem „kultury”, ale to byłby jakiś pseudointelektualny bełkot. Tak naprawdę i przede wszystkim poznajemy ludzi właśnie, o ile jesteśmy na tyle otwarci, żeby pozwolić sobie nie tylko na opuszczenie swojej „wsi” ale również pozwolenie tej „wsi” na opuszczenie siebie. Kultury też oczywiście poznajemy, ale przede wszystkim przez kontakty z konkretnymi ludźmi.
Kraje mniej zamożne korzystają ze wspólnej polityki unijnej, co widać na przykładzie Polski. Ja oczywiście wiem, że niektóre prawicowe koła twierdzą, że Unia nam tylko oddaje to, co sami do niej włożyliśmy, co nie jest dokładnie prawdą, ale nawet jeśli tak, to celowość wydatków powoduje, że budujemy u siebie i m.in. dla siebie świetną infrastrukturę drogową, co akurat bardzo mi się podoba. Inne sposoby wydawania pieniędzy unijnych uważam w dużej mierze za wyrzucanie ich w błoto, ale to jest już wina pewnych szczegółowych rozwiązań.
No i dobrze! Tak jak jest bardzo mi się podoba i generalnie nie odczuwam żadnej potrzeby dalszej integracji. Pewne próby narzucenia kretyńskich ograniczeń w gospodarce, które sprawiają, że wolny rynek staje się praktycznie fikcją, czy wręcz norm moralnych poszczególnym krajom przez Brukselę, uważam za krok w złym kierunku, a dalsza integracja Unii będzie prowadzić nas w tym kierunku jeszcze dalej.
Kompletny brak przejrzystości w wyłanianiu władz Unii sprawia, że odnoszę wrażenie, że jesteśmy rządzeni przez jakieś siły „z kosmosu”. Skąd się wziął pan van Rompuy? Kto go wybierał? Jednym z żelaznych argumentów za dalszą integracją jest wmawianie nam, że istnieje potrzeba konkurencji gospodarczej (i politycznej!) ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Innymi słowy mamy do czynienia z próbą utworzenia kolejnego supermocarstwa (czy to nie przypomina 1984 Orwella, gdzie cały świat jest podzielony między kilka wrogich supermocarstw o ustroju totalitarno-lewicowym?). Niemcy jeszcze w latach 70. doskonale sobie radziły z konkurencją gospodarczą. Japonia również nie miała kompleksów wobec USA, mimo, że zarówno Niemcy jak i Japonia to kraje stosunkowo niewielkie. Czy komuś się marzy jakiś konflikt ze Stanami lub z Chinami?
Tymczasem wielki projekt monetarny zwany euro, który osobiście jako europejski turysta uważam za bardzo wygodny, trzeszczy w posadach. Nieodpowiedzialna polityka rządzących w pewnych państwach doprowadziła go na skraj katastrofy. Żeby panować nad jednolitą walutą prawdopodobnie należałoby faktycznie ogarnąć jednolitą władzą przede wszystkim kontrolującą gospodarkę, cały kontynent. Czy cel jest tego wart? Oto jest pytanie!
Jak dotąd przynależność do strefy euro państw słabszych gospodarczo nie wychodzi im na dobre. Możliwość obniżenia wartości własnej waluty może np. ożywić eksport, podczas gdy przy wspólnej walucie dzielonej z wielkimi mocarstwami gospodarczymi (Niemcy, Francja), nie jest to możliwe. Ale, jak już wspomniałem, jako dla turysty podróżującego po całej Europie, jednolity system monetarny jest bardzo wygodny.
Wracając do głównego wątku, obawiam się, że dalsza polityczna integracja Unii Europejskiej, która siłą rzeczy doprowadzi nas do utraty jeszcze większej części suwerenności niż obecnie, sprawi, że wyżej wspomniane mocarstwa stanowiące trzon Unii będą jeszcze bardziej kontrolować gospodarki słabsze. Ja wiem, że teoretycznie większa integracja sprawi, że również przedstawiciele mniejszych narodów będą mogli w ramach jednolitej Unii dochrapać się stanowisk, z których będą mogli podejmować ważne decyzje, ale osobiście ten argument do mnie nie przemawia. Może jestem już zaśniedziałym konserwatystą, ale uważam, że normalny człowiek kieruje się zasadą „koszula bliższa ciału” i że najliczniejsze narody nadal będą się trzymać razem i próbować wywalczyć jak najwięcej dla siebie, a nie dla kogoś innego.
Inna z moich obaw dotyczy potencjalnej przyszłej brukselskiej polityki gospodarczej. Jako mieszkaniec województwa podlaskiego doskonale wiem, że państwo potrafi bardzo ograniczyć inicjatywę gospodarczą prowincji. Podlasie w jakimś ogólnopolskim planie rozwoju gospodarczego jest skazane na pozostanie skansenem przyrodniczo-etnograficznym, bo tak ktoś w Warszawie zadecydował i już. Mieliśmy mieć lotnisko – nie będziemy mieć lotniska. Miała być obwodnica Augustowa – może i będzie, ale za kilka(naście) lat. Oczywiście nie znaczy to, że nie doceniam tego, jak wiele dobrego się na Podlasiu dzieje.
Załóżmy jednak, że w skali europejskiej jakieś lobby związane z przemysłem niemieckim, przeforsuje w parlamencie europejskim takie prawa, które sprawią, że Polska będzie miała pozostać krajem o znikomym uprzemysłowieniu? Ba, co tu mówić o przyszłości. Takie głosy słyszy się już od co najmniej kilkunastu lat, a to że teraz to są czasy specjalizacji i że nie ma potrzeby, żeby jedno państwo produkowało wszystko, bo oto przecież możemy się wymieniać, zaś dobrze by było wypracować sobie jakąś specjalność itd. Wypracować może i dobrze by było, ale co będzie, jeśli o tych specjalnościach będą decydować urzędnicy w Brukseli?
Niemcy obawiają się o własną gospodarkę i jest to zupełnie zrozumiałe. Radosław Sikorski nawołujący to państwo do zdecydowanych kroków w kierunku ratowania euro i później dalszej integracji Unii, wywołał wśród nich entuzjazm – bo oto pojawił się „mesjasz ze Wschodu”, który przywraca Zachodowi wiarę w sam projekt zwany Unią Europejską, podczas gdy oni już ją prawie stracili. Czy przemówienie naszego ministra wywoła jakieś skutki i sprawi, że Angela Merkel pstryknie palcami i oto w cudowny sposób niemieckie środki finansowe tudzież genialna myśl gospodarcza uratują Grecję, Włochy, Hiszpanię i Portugalię? Bardzo wątpię. Jeżeli ktoś uratuje Europę, to będą to raczej Chiny, ale to już osobny temat.
Tymczasem to, co proponował Radosław Sikorski w Berlinie, to kierunek „dalsza integracja polityczna” i „czołowa rola Niemiec w Zjednoczonej Europie”. Czy to dobrze dla polskiej niepodległości? Bardzo wątpię. Czy to dobrze dla Polaków, w sensie konkretnych ludzi pragnących godnego życia? To jest trudne do przewidzenia. W każdym razie przemówienie Radosława Sikorskiego pokazało po prostu jego sposób myślenia o Europie. I to wszystko!
Ja z kolei jestem z pokolenia, które czasów komunistycznych pamiętać nie może. I z tej grupy ludzi, których Jarosław Kaczyński nigdy nie wmówi, że "białe jest białe, a czarne jest czarne". Radosław Sikorski swoje wady ma, ale gdy wyobrażę sobie, co powiedziałaby na jego miejscu Anna Fotyga... Cóż, może to naiwne, ale nie wierzę w potrzebę wiecznej wojny, jak i w to, że Rosja i Niemcy mają przede wszystkim na celu zmiecenie nas z mapy Europy. Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że zajmujemy się dziś nie tym, czym powinniśmy. A może nie my, tylko ci, co są "u steru". Tak jak zresztą mam uważam, że w szkołach nie uczy się nas praktycznego przygotowania do życia, a jedynie napełnia się głowy niemożliwą do wykorzystania teorią. I kiedy przypomnę sobie, że moje rówieśnice i rówieśnicy bardziej wolą dyskutować o piwie albo wódce, którą wysączyli jednym tchem w środku tygodnia, to "faux pas" czy też (tu do wyboru) przebojowość Radosława S. naprawdę w moim rankingu schodzi na drugi plan. To tyle z przemyśleń 23-latki.
OdpowiedzUsuńPani Karolino, z tą szkolną wiedzą ma Pani dużo racji, ale nie do końca. Polecam wykład nieżyjącego już Steve'a Jobsa na Stanford University, zwłaszcza jego "first story", o łączeniu punktów (connecting dots). Kiedy się ma 15 lat mało kto wie, co będzie robił w życiu i co mu się przyda. Z własnego doświadczenia dodam, że tak samo jest, kiedy się ma lat 23 i 46 (tak jak ja dzisiaj). Dopiero z perspektywy czasu można ocenić, co się komuś przydało, a co nie. Steve Jobs rzucił college, ale chodził jeszcze jakiś czas na same zajęcia z kaligrafii. Tylko dlatego, że mu się to podobało! Gdyby Pani słyszała narzekanie mojego pokolenia na nauczycielki nauczania początkowego zmuszające nas do ładnego stawiania literek! A mój dziadek w rosyjskiej szkole przed I wojną światową miał kaligrafię i umiał naprawdę pięknie pisać, choć był zwykłym robotnikiem fabrycznym. Za moich czasów już kaligrafii oczywiście nie było, "bo po co?", "bo nikomu niepotrzebna". I ja się osobiście z tego cieszyłem, bo pewnie na tym przedmiocie strasznie bym cierpiał (niestety charakter pisma mam paskudny). Tymczasem Steve'owi Jobsowi ten przedmiot się bardzo spodobał - tylko i wyłącznie ze względów estetycznych. Nie miał pojęcia do czego to wykorzysta i czy w ogóle wykorzysta. Dziesięć lat później było jak znalazł - swoją wiedzę wykorzystał w opracowywaniu czcionek w programach do swoich komputerów.
OdpowiedzUsuńJa się Radosławem Sikorskim zbytnio nie ekscytuję, tylko starałem się samemu sobie wyjaśnić zjawiska, które jego przemówienie wywołało. Jak napisałem w konkluzji - znaczenie jego mowy jest takie, że przedstawił swój punkt widzenia. Nie wierzę, żeby miało ono jakieś konsekwencje, bo gospodarka bardzo często wymyka się pobożnym życzeniom polityków.
Jeśli zaś chodzi o niepodległość jako wartość, to ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego, że w jakiejś dalszej perspektywie, jeżeli nie będzie wojen, świat będzie stopniowo zmierzał do zjednoczenia, a ludzie będą się między sobą mieszać. Niemniej jestem i tutaj pesymistą, ponieważ ten proces nie będzie tak pokojowy jak w powieści "Peonia" Pearl Buck, gdzie po prostu przedstawiciele mniejszości stopniowo zapomnieli o swoich korzeniach i zlali się z ludnością miejscową. Europa to konglomerat krajów i narodów o długiej historii odrębności i z pewnością będą tacy, którzy się będą przeciwstawiać tendencjom zjednoczeniowym. Może się po drodze polać krew, a to z kolei może doprowadzić do zniechęcenia do tendencji zjednoczeniowych. Zobaczymy. Ja w każdym razie cenię sobie swoją "wolność na zagrodzie", choć równocześnie bardzo lubię odwiedzić sąsiadów, a także lubię, kiedy oni odwiedzają mnie.
Cóż, może jest w tym trochę racji, iż lat 23 to niewiele. A może ja po prostu jestem człowiekiem nieco inaczej myślącym, niż moi rówieśnicy. Nie czyni to życia łatwiejszym. Moja idolka, zapytana w dzieciństwie, kim będzie w przyszłości, odpowiedziała: "Zostanę wielką aktorką". Nie jakąś tam aktorką. Nie gwiazdą. Ale wielką aktorką. I tak też się stało. Vivien Leigh była nie tylko utalentowana, ale też konsekwentna. Konsekwencję uważam za piękny przymiot. To tyle w formie off-topic.
OdpowiedzUsuńJa także cenię sobie wolność, choć nie znam smaku jej braku (rym przypadkowy). Człowiek to taka istota, która zanim czegoś nie straci, zazwyczaj nie potrafi tego docenić. Być może wolność uważamy za coś, co nam się po prostu należy. A na wszystko trzeba w życiu zapracować. Podzielam to, o powiedział kiedyś Shaw - po tym, jak nauczyliśmy się tylu wspaniałych rzeczy, może nauczymy się też żyć ze sobą jak ludzie. Jak tak patrzę na dzisiejszą politykę, trochę wątpię. Ale takie są też ich role. To taki nasz Teatrzyk Zielona Gęś - każdy ma tam groteskową rolę, zazwyczaj z powodu oportunistycznego wyboru zawodowej ścieżki. A sąsiadów też witam z otwartymi ramionami - chciałabym przecież, by szczerze i podobnie mnie też tak witali.
SPLIT POLAND - HAIL HANSA!
OdpowiedzUsuń--------------------------------------------------------------------------------
From: brdp@hotmail.co.uk
To: dabw.sekretariat@msz.gov.pl; da.sekretariat@msz.gov.pl; dde.sekretariat@msz.gov.pl; info@oneengland.org; eppmembership@live.co.uk; enquires@engdem.org; info@thecep.org.uk; englandfirstparty@yahoo.com; northernera@englishradicals.com; merciaera@englishradicals.com; cheshire@englishradicals.com; merseyside@englishradicals.com; yorkshire@englishradicals.com; info@michaelgeorgegibson.org
CC: whistleblower@spinwatch.org; occupylondoninfo@gmail.com; press@occupylsx.org; hlinfo@parliament.uk; hcinfo@parliament.uk; hmustoe@bloomberg.net; eevans3@bloomberg.net; newswatch@foxnews.com; glennbeck@foxnews.com; lhatch@britishlegion.org.uk; iia@britishlegion.org.uk; women@britishlegion.org.uk; lottery@britishlegion.org.uk; info@britishlegion.org.uk; rdodge@britishlegion.org.uk; devon@britishlegion.org.uk; wswelfare@britishlegion.org.uk; palexander@britishlegion.org.uk; info@thecordobafoundation.com; toyin@ligali.org; race_equality_inspectorate@yahoo.co.uk; mayor@london.gov.uk; talkback@the-sun.co.uk; news.desk@express.co.uk; news@dailymail.co.uk; dtnews@telegraph.co.uk; stnews@telegraph.co.uk; ean@ft.com; newseditor@independent.co.uk; culture@guardian.co.uk; mirrornews@mirror.co.uk
Subject: SPLIT POLAND - HAIL HANSA!
Date: Thu, 1 Dec 2011 14:32:39 +0000
SPLIT POLAND - HAIL HANSA!
Poland urges Germany to do more to solve euro crisis
"I will probably be the first Polish foreign minister in history to say so, but here it is: I fear German power less than I am beginning to fear German inactivity."
http://www.bbc.co.uk/news/world-europe-15936206
"Arbeit Macht Frei"
British Racial Democratic Party (BritDems)
--------------------------------------------------------------------------------
From: brdp@hotmail.co.uk
To: whistleblower@spinwatch.org; occupylondoninfo@gmail.com; press@occupylsx.org; hlinfo@parliament.uk; hcinfo@parliament.uk; hmustoe@bloomberg.net; eevans3@bloomberg.net; newswatch@foxnews.com; glennbeck@foxnews.com; lhatch@britishlegion.org.uk; iia@britishlegion.org.uk; women@britishlegion.org.uk; lottery@britishlegion.org.uk; info@britishlegion.org.uk; rdodge@britishlegion.org.uk; devon@britishlegion.org.uk; wswelfare@britishlegion.org.uk; palexander@britishlegion.org.uk; info@thecordobafoundation.com; toyin@ligali.org; race_equality_inspectorate@yahoo.co.uk; mayor@london.gov.uk
CC: lee-jasper@live.com; info@yashua-arts.co.uk; info@obv.org.uk; info@metbpa.com; info@haringeyrec.org.uk; info@enfieldrec.org.uk; equalities@haringey.gov.uk; enquiries@mpa.gov.uk
Subject: SPLIT POLAND - HAIL HANSA!
Date: Thu, 1 Dec 2011 11:55:11 +0000
--------------------------------------------------------------------------------
From: brdp@hotmail.co.uk
To: info@oneengland.org; eppmembership@live.co.uk; enquires@engdem.org; info@thecep.org.uk; englandfirstparty@yahoo.com; northernera@englishradicals.com; merciaera@englishradicals.com; cheshire@englishradicals.com; merseyside@englishradicals.com; yorkshire@englishradicals.com; info@michaelgeorgegibson.org
CC: talkback@the-sun.co.uk; news.desk@express.co.uk; news@dailymail.co.uk; dtnews@telegraph.co.uk; stnews@telegraph.co.uk; ean@ft.com; newseditor@independent.co.uk; culture@guardian.co.uk; mirrornews@mirror.co.uk
Subject: SPLIT POLAND - HAIL HANSA!
Date: Thu, 1 Dec 2011 11:53:22 +0000
SPLIT POLAND - HAIL HANSA!
"Split Poland, north (IC1) over south (IC2), a Racial Cut, for the greater good of the White Race."
Say the White Supremacist Racists.
"Arbeit Macht Frei"
British Racial Democratic Party (BritDems)
UNITED RACES: I've just visited your blog and as far as I understand your message you're an anti-white racist calling for fighting white racists. If I'm wrong I'd be grateful if you could explain your point. I'm not a racist at all. And if you're calling for splitting my country, Poland, I'm forced to ask you to bugger off. Sorry!
OdpowiedzUsuń