Kiedy traci się klasę? Otóż najczęściej, kiedy chodzi o pieniądze. Wiem, że ten wpis świadczy w jakimś stopniu o nagłym zajęciu się sprawami tak przyziemnymi, że to aż nie przystoi, ale nie mogę się oprzeć, żeby o tym nie napisać. Wiem, że wielu z Was może ten wpis oburzyć, bo wyjeżdżam z tekstem o jakichś pieniądzach, podczas gdy my tu "mamy taką piękną żałobę" (B. Hrabal). Otóż uważam, że pracą, która przyczynia się do wzrostu PKB najlepiej przyczynimy się do wzrostu dobrobytu obywateli Polski i jej znaczenia w świecie.
Ponieważ pracuję jako człowiek samozatrudniony, płacą mi tylko i wyłącznie za przepracowane godziny, a z tego, co zarobię muszę zapłacić ZUS i podatek oraz odłożyć coś na trzy miesiące, kiedy w ogóle nie zarabiam. Taki styl życia wybrałem, generalnie jest mi z tym nieźle, więc nie narzekam. Klęski losowe się zdarzają, więc wtedy pretensje można mieć do siły wyższej, co jest mało rozsądne. Niemniej odwoływanie godzin pracy z powodu żałoby narodowej jest tym, co jest w naszym kraju irytujące. Jestem przy tym przekonany, że żadna z uczelni, w której odwołano zajęcia z powodu żałoby nie zwróci studentom czesnego z tego tytułu, natomiast wykładowcom nie zapłaci. W moim przypadku oznacza to 1/4 miesięcznych zarobków. To niemało.
Może to jakaś kara za to, że za życia Prezydenta Kaczyńskiego krytykowałem jego samego i jego brata? Przepraszam Was, drodzy Czytelnicy, że wyjeżdżam z taką prywatą, ale ktoś gdzieś wyraźnie przesadza. Pora zejść na ziemię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz