Wyraźnie się starzeję i nie chodzi tylko o stan zdrowia, ale przede wszystkim o podejście do niektórych problemów. Nie odczuwam tego procesu bynajmniej jako czegoś złego. Może nawet wręcz przeciwnie. Do pewnych spraw nabiera się niezbędnego dystansu, który pozwala się zbytnio nimi nie przejmować i to jest zdecydowany plus. Oczywiście gorzej będzie, jeśli ten dystans osiągnie rozmiar całkowitego lekceważenia otaczającej nas rzeczywistości, bo wtedy dalsze istnienie w ogóle traci sens. Na szczęście jest jeszcze kilka spraw, którymi, jak mniemam, jestem w stanie się zainteresować i poświęcić czas.
Jak zwykle jadąc samochodem słuchałem programu II Polskiego Radia, a w nim rozmowę z Krzysztofem Zanussim. Jest to prawdziwy dżentelmen, człowiek który jest po prostu naturalnie grzeczny. Zapewne olbrzymią rolę w tym fakcie odegrało jego wychowanie, ale myślę, że z takim rodzajem osobowości trzeba się urodzić. Ileż to razu nieżyjący już Zygmunt Kałużyński krytykował go za nudę w jego filmach. Inni również czepiali się wszystkiego, czego można się przyczepić. Tymczasem jest to jeden z „najtwardszych graczy” w polskim świecie artystycznym. Nigdy nie schlebiał publiczności i nie puszczał do niej oka, choć przyznaje, że miał z „romans” z poprzednią władzą, ale który reżyser żyjący w tamtych czasach nie miał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz