Wczoraj wziąłem udział w spotkaniu białostockich (i
podlaskich) zwolenników ruchu zmieleni.pl. Atmosfera pubu, zwłaszcza muzyka
zagłuszająca rozmowę nie do końca może sprzyjała poważnym dyskusjom, ale myślę,
że spotkanie było udane. Porozmawialiśmy sobie w przyjaznej atmosferze o celach
ruchu i oczywiście o dalszych krokach, jakie mamy zamiar podjąć. Wśród
uczestników spotkania było kilka osób z ruchu na rzecz JOWów, który, jak się
dowiedziałem, ma już całkiem długą tradycję w Polsce, ale któremu potrzebny był
impuls w postaci inicjatywy Pawła Kukiza, ponieważ inaczej ruch ten
najprawdopodobniej pogrążyłby się w marazmie spowodowanym brakiem możliwości
manewru. Niestety nie jesteśmy społeczeństwem, którego przedstawiciele chętnie
angażują się w działania społeczne i są gotowi poświęcić mu swój czas i
energię. „Słomiany ogień” w pewnych działaniach jest już przysłowiowy. Tym
razem przynajmniej część z nas uświadomiła sobie, że należy gruntownie zmienić
podstawę ustrojową Polski, ponieważ w przeciwnym razie pozostaniemy narodem
biernym, narzekającym na polityków, ale nie próbującym nawet na nich wpłynąć.
W obecnym systemie jesteśmy praktycznie pozbawieni jednego z
podstawowych praw obywatelskich, a mianowicie biernego prawa wyborczego, czyli
prawa do wystawiania własnej kandydatury na stanowiska obieralne. To sprawia,
że wybory traktujemy nie jako współudział w rządzeniu krajem, ale jako
plebiscyt popularności tej czy innej watahy, a nawet nie tejże watahy, a
watażki stojącego na jej czele.
Do JOWów trzeba ludzi przekonywać i pozyskiwać nowych ich
zwolenników, bo tutaj chodzi o całą jakość życia politycznego. Chodzi też o to,
jak wielu z nas faktycznie wierzy w demokrację. Jest to niestety ustrój, w
którym trzeba się liczyć z tym, że mogą wygrać nasi przeciwnicy polityczni i
będziemy musieli to uszanować. Niemniej rzecz w tym, żeby się dogadać co do
kwestii zasadniczej, a mianowicie, że w ogóle nam zależy na tym, żeby
demokracja funkcjonowała. Obserwując działania poszczególnych partii widzimy
jak na dłoni, że one obywatelom nie ufają. Ani jedna z nich nie chce zmiany
ordynacji wyborczej, bo wtedy faktycznie w jakimś okręgu mógłby zostać wybrany
ktoś z spoza kwintetu partii o ustalonej obecnie pozycji, a tego żadna z nich
by nie chciała.
Propagowanie idei jednomandatowych okręgów wyborczych to
jedno z najważniejszych zadań, jakie widzę przed ruchem. Czy będziemy w stanie
przebić się do mechanizmów ustawodawczych, które faktycznie JOWy wprowadzą,
zobaczymy. Chodzi o to, jak to powiedział Waldemar Kozakiewicz, jeden z
uczestników wczorajszego spotkania, żeby wywołać tsunami, a nie tylko burzę.
Burzę natomiast dzisiaj prawdopodobnie będą chcieli wywołać
zwolennicy Janusza Korwina-Mikke pod oficjalnie otwieraną dzisiaj Operą w
Białymstoku. Młodzi zwolennicy Nowej Prawicy będą protestować przeciwko wielkim
kosztom jakie towarzyszyły budowie, kilkakrotnie większym niż zapowiadane i
faktowi, ze z publicznych pieniędzy trzeba będzie Operę utrzymywać. Jeśli
chodzi o punkt pierwszy, to można oczywiście sarkastycznie pogratulować
refleksu – pieniądze zostały wydane i już nic nie da się zrobić. Koszty, które
okazały się większe od tych zapowiadanych faktycznie wymagałyby zbadania, bo
oczywiście niewykluczone, że ktoś przy okazji publicznej inwestycji „ukręcił
lody”, ale gmach już stoi i dzisiaj odbędzie się tam premiera.
Co do tego, że trzeba utrzymywać gmach i zespół artystów,
jest oczywiste i oczywiste jest również, że miasto w tych kosztach też będzie
partycypować. Pojawia się odwieczne pytanie, czy nie lepiej te pieniądze dać na
głodne dzieci, albo na budowę lotniska itd. Takich argumentów nigdy nie
zabraknie. Tymczasem „ubogich zawsze będziecie mieli między sobą”, że zacytują
klasyka odpowiadającego na zarzuty uczniów wobec kobiety, która wylała mu na
stopy drogocenny wonny olejek, natomiast cywilizowane miasto o ambicjach metropolitalnych
operę powinno mieć. Są bowiem rzeczy na których się zarabia i są rzeczy na
które się zarabia.
Głosiciele nauk na temat prowadzenia własnego biznesu,
bogacenia się itp. powtarzają, że większość z nas nigdy się nie wzbogaci,
ponieważ źle dysponujemy naszymi przychodami. Większość przeznaczamy na
konsumpcję, podczas gdy powinniśmy pieniądze wkładać w coś, co nam je pomnoży.
Święta prawda, ale nie można popaść w skrajność. Jednym z przykładów podawanych
przez tych nauczycieli jest posiadanie samochodu. Udowadniają oni, że dla
większości z nas jest to zbędny luksus, który nam pieniądze wyciąga z kieszeni,
a nie przysparza (oczywiście, jeżeli nie używamy samochodu w celach
zarobkowych). Jest to niewątpliwie prawda. Można jednak zadać pytanie po co się
żyje. Czy po to, żeby tylko pomnażać dobra kosztem życia, które przemija nie wiadomo
kiedy? Osobiście samochodu używam na większą skalę tylko w wakacje. Faktycznie
w ciągu roku akademickiego mógłbym do pracy albo chodzić piechotą, albo jeździć
autobusem. Niemniej nie chcę się wyrzekać swoich rodzinnych wycieczek po
Polsce, do których samochód jest niezbędny. Na dodatek takie wycieczki to też
same wydatki i zero przychodów. Na to jednak zarabiam, po to właśnie pracuję,
żeby móc sobie tak właśnie spędzić czas wolny.
Wbrew porównaniu, jakiego użył wczoraj jeden z uczestników
spotkania, Opera Białostocka to nie jest Barejowski „Miś”. Ona ma szansę stać
się wielkim ośrodkiem ożywiającym życie kulturalne nie tylko Białegostoku, ale
całego regionu. Jeżeli utrzyma się na wysokim poziomie, może przyciągać widzów
z całej Polski, a także z sąsiednich krajów (Litwy, Białorusi). Zamiast robić
protesty przeciwko budynkowi, który już stoi, lepiej się zastanowić, jak
faktycznie efektywnie go utrzymać. W tym momencie korwinowcy, i jakaś sekta zielonych
robią burzę w szklance wody chyba tylko po to, żeby publicznie zaznaczyć swoje istnienie.
Temat protestu pod gmachem Opery został poruszony przez
młodego działacza Nowej Prawicy, który również uczestniczył we wczorajszym
spotkaniu. Całe szczęście, że generalnie nie daliśmy się odwieść od głównego
tematu rozmowy, jakim były JOWy. W takich ruchach niewątpliwie zawsze pojawią
się tacy, którzy będą chcieli przemycić jakieś swoje poglądy polityczne, które
bezpośrednio z ordynacją wyborczą nie mają nic wspólnego.
Myślę, że w spotkaniu uczestniczyli ludzie o różnych
poglądach politycznych, którzy jednak ich nie eksponowali, ponieważ chodzi nam
w tym wypadku tylko o jedną sprawę – wprowadzenie jednomandatowych okręgów
wyborczych. Młody zapaleniec, który iście po korwinowsku rzucał hasła typu „a,
ten to lewak”, na szczęście nie zdominował spotkania. Ruch na rzecz JOWów z
natury musi być bowiem ruchem otwartym i przyciągającym wszystkich, a nie
ruchem wykluczającym, sekciarskim, przypinającym łatki przeciwnikom
politycznym.
Mam kompletnie odmienne zdanie na temat konieczności
istnienia Opery w Białymstoku, niż większość zebranych, ale to w tym wypadku
nie ma żadnego znaczenia. Oczywiście istnieje obawa, że na jakimś etapie ktoś
się z kimś pokłóci na temat z JOWami nie związany i się obrazi na cały ruch.
Mam szczerą nadzieję, że jednak w tym wypadku wykażemy się wszyscy
odpowiedzialnością za tę jedną sprawę, wokół której się organizujemy i nadal będziemy wspólne działać na jej rzecz.
Bardzo słusznie, takie instytucje jak opera czy lotnisko itp nawet zoo, służą zwiększeniu atrakcyjności miasta, a przez to i przyciągnięciu inwestorów. Jeżeli miasto nic nie będzie zrobić, to i pies z kulawą nogą tu nie zajrzy.
OdpowiedzUsuńWięc popieram Twoje zdanie, Stefanie:)
Maciek
Niech Opera Białemustokowi służy
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=MaDRdIoJ4_M