czwartek, 20 września 2012

O tożsamości polskiego emigranta - kilka obserwacji i refleksji



Ostatni pisałem o tożsamości i trudności w jej utrzymaniu. Tylko prawdziwi twardziele i uparciuchy potrafią zachować swoją niezmienioną tożsamość. Od razu przychodzi na myśl przysłowie o krowie, która w odróżnieniu od człowieka nie zmienia poglądów, a poglądy to przecież również jakaś tam część czegoś, co przyjęliśmy nazywać tożsamością.

Na luksus zachowania tożsamości, czyli stanu własnego postrzegania siebie samego, zwłaszcza w czasach, które wymagają elastyczności w działaniu i podejściu do rzeczywistości, stać coraz mniej ludzi. W poprzednim wpisie zastrzegłem, że nie będę pisał o tożsamości narodowej. Niemniej nawet tę potrafi dosięgnąć brutalna rzeczywistość świata materialnego.

Oto bowiem wyobraźmy sobie kogoś, kto uważa się za dobrego patriotę, takiego co to nigdy swojego kraju nie opuści, bo temu krajowi zawdzięcza życie, wykształcenie i poczucie zakorzenienia. Już słyszę te salwy śmiechu, a jeśli nie, to już widzę te ironiczne uśmieszki na ustach niejednego Czytelnika. Możecie mi jednak uwierzyć na słowo, że ludzi głoszących takie deklaracje znam. Sam ich może nie obwieszczam wszem i wobec, ale gdzieś tak w głębi też odczuwam z Polską więź, której nigdy nie chciałbym przerywać. Nie wiem, jaki jest odsetek takich ludzi w naszym kraju, ale z pewnością jakiś tam jest.

Teraz wyobraźmy sobie, że taki człowiek znajduje się w beznadziejnej sytuacji materialnej. Zlikwidowali mu zakład pracy, na przykład, bo kapitał się przeniósł do Chin, albo biznes, który miał mu przynieść kokosy, okazał się totalną wtopą i skończył się kolosalnymi długami.

Z jaką reakcją spotka się taki człowiek?

Jeżeli zacznie głośno narzekać, to młodzi wykształceni z wielkich miast go wyśmieją, powiedzą, że jest nieudacznikiem i być może jeszcze napomkną, że ubóstwo trzeba karać, bo jedyna zasada, jaką rządzi się świat, to „śmierć frajerom”.

Część pobożna społeczeństwa pokiwa głową i powie „no i widzisz do czego doprowadziły rządy liberałów. Ty się lepiej przyłącz do naszego narzekania, daj ofiarę na radio z tych resztek, które tam gdzieś masz na czarną godzinę, i módl się o to żeby w Polsce nie było aborcji i in vitro!”

Tak zwana lewica w przypadku pechowego biznesmena może powiedzieć „wybrał drogę kapitalisty, więc musiał się z tym liczyć”, a w przypadku robotnika wylanego na bruk „patrzcie, oto człowiek wykluczony, ale w tym momencie bardziej nas zajmuje to, żeby w Polsce każda kobieta mogła legalnie przeprowadzić aborcję i żeby państwo refundowało in vitro.”

Jest dobrze, jeżeli człowiek taki może liczyć na solidarność ze strony rodziny, choć z tym też bywa rozmaicie. Solidarność bowiem, jako poczucie wzajemnej odpowiedzialności wszystkich członków społeczeństwa, została skutecznie „zneutralizowana”. Jeżeli na dodatek cały kraj pogrąża się w ciężkiej sytuacji gospodarczej, nawet ci, którym się wydaje, że są gotowi solidarnie pomagać innym, nie są po prostu w stanie, bo nie mają na to środków ani możliwości.

Jeżeli nasz przykładowy nieszczęśnik nieszczęśnikiem być wcale nie zamierza i nie chce korzystać z wątpliwych form społecznego wsparcia ze strony instytucji teoretycznie do udzielania takiego wsparcia powołanych, podejmuje decyzję poszukania zarobku tam, gdzie go można jeszcze znaleźć, czyli poza granicami Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

Wyjechawszy na przysłowiowy „zmywak” (to tylko taka metonimia), nie jest szczęśliwy, ale przy pracowitości i jakiejś odrobinie inteligencji, odnajduje się w nowej roli. Praca może i ciężka, ale nie mordercza. Pracodawca wymagający, ale nie świr każący zasuwać bez wytchnienia za marne grosze. Wręcz przeciwnie, zarobek jest godziwy – można opłacić mieszkanie, dobrze zjeść, a nawet coś odłożyć (wysłać rodzinie do Polski). Powoli okazuje się, że właściwie to da się żyć. Jeżeli jeszcze uda się nieźle nauczyć języka, to nawet pogadać z miejscowymi można. Nie jest to jednak konieczne, bo naszych tu tyle, że można by drugą Polskę zakładać. W tym momencie jednak przychodzi refleksja „Drugą Polskę? Chyba nie po to z niej wyjechaliśmy, żeby tu urządzać taki sam bałagan, jak tam.” Słyszymy jak jeden czy drugi kolega z pracy opowiada, jak to został wydymany przez polskie władze skarbowe, a to przez wymiar sprawiedliwości, nie mówiąc już o powszechnej krytyce polskich pracodawców i władz państwowych.

Stopniowo, a czasami nawet całkiem gwałtownie, w umyśle naszego emigranta tworzy się obraz Polski zupełnie odmienny od tego, który zaszczepili mu rodzice i nauczyciele, który sam przez wiele lat w sobie pielęgnował. W końcu w rozmowie telefonicznej z kolegą, który jednak został w kraju, może na kolejną opowieść tegoż kolegi o absurdach życia w kraju, zareagować słowami „Pier…. Polska!” Nie „pier… politycy/urzędasy/biznesmeni”, ale właśnie tak - Polska jako obiekt wulgarnego epitetu.

Na temat zmian w mentalności i poczuciu tożsamości wśród najnowszej polskiej emigracji zarobkowej należałoby przeprowadzić dogłębne badania, bo temat to wielce ciekawy. Wielu żyje „w rozkroku” między krajem, gdzie mieszkają i pracują, a Polską. Wielu zdecydowało się na zerwanie z krajem. Nieliczni odczuwają coś, co jest cechą przedstawicieli starszych fal emigracji, a mianowicie polski patriotyzm „z oddali”. Tak przy okazji – to jest kolejny niezwykle interesujący temat.

Równocześnie ludzie ci nie są skłonni się asymilować. Ani myślą zostawać Anglikami, Irlandczykami czy Holendrami. Trzymają się w swoim polskojęzycznym gronie, a wielu nawet nie ma zamiaru doskonalić, czy w ogóle uczyć się, języka kraju, w którym obecnie żyją. Często krytykują wszystko co ich w tym kraju otacza, gardzą miejscowym jedzeniem i piwem, kupując wszystko polskie. Do Polski czują jednak wielki żal, rozczarowanie, czy wręcz, w skrajnych przypadkach, nienawiść. Chciałbym napisać, że bardzo mnie taka postawa dziwi, ale jakoś nie mogę.

Władze państwowe po wejściu do UE za wielki sukces poczytały sobie fakt, że zaistniała możliwość emigracji zarobkowej do krajów zachodnich. Myślę, że otoczenie Donalda Tuska do dziś uważa to za powód do dumy. Pamiętam doskonale również przechwałki Jarosława Kaczyńskiego z początków jego krótkich rządów, że oto w ich czasie spadło w Polsce bezrobocie. Nawet się nie zająknął, że to właśnie na początku kadencji jego koalicji z Polski wyemigrowały dwa miliony (o ile dobrze pamiętam – mogę się mylić co do liczby) ludzi przez własny kraj „wyplutych”, bo uznanych chyba za zbędnych.

Dyrdymały na temat powrotów emigrantów z nabytą na Zachodzie wiedzą już nawet nie śmieszą. Owszem, niektórzy próbowali, ale czym prędzej wrócili tam, gdzie żyje się chyba jakoś normalniej. Czy ktoś z pięciu gangów wzajemnie się zwalczających w polskim Sejmie ma jakiś pomysł, co z taką sytuacją zrobić? Czy ktoś się tam w ogóle zastanawia nad takimi sprawami? A może dosłownie wszyscy gangsterzy wychodzą z założenia, że każdy Polak, który wyjechał na zawsze za granicę, to jeden kłopot z głowy?

6 komentarzy:

  1. W irlandii w XIX wieku gdy porównywalna ilość obywateli wyemigrowała w wyniku głodu, do dziś uważane jest za tragedię narodową, obecna fala uchodźstwa z polski jest przyczyną dumy polskiej klasy politycznej, to wróci ale na dobre to Polsce nie wyjdzie ...

    OdpowiedzUsuń
  2. a tych ludzi kiedyś zabraknie ...

    OdpowiedzUsuń
  3. "- Straszna rzecz! - odezwał się doktór. - Ci giną, wy wyjeżdżacie... Któż tu w końcu zostanie?... - My!... - odpowiedzieli jednogłośnie Maruszewicz i Szlangbaum. - Ludzi nie zabraknie... - dorzucił radca Węgrowicz."
    Tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  4. His dad is in his fifties, and my early exercise regime was much less hardcore than
    it has become a great alternative 7 second erection workout, she created her own.


    My website natural penis growth pills

    OdpowiedzUsuń
  5. Designers work alone or alongside colleagues creating concepts and
    designs that balance innovative design, functional requirements and aesthetic
    appeal. Wilfred took part in daring air and sea rescue missions while posted to the attention of:
    - Director of Management & Operations, neonatal nurse practitioner jobs
    in arizona DDMO Position Application, U. In that regard, Government continues to
    improve. Meeting Angela was like a drink of beer or wine neonatal nurse practitioner jobs in arizona
    daily have sharper minds into old age than women who abstain, U.


    Visit my homepage :: neonatal nurse information

    OdpowiedzUsuń
  6. Studies have shown these pills can improve your stretch mark cream pregnancy
    health. Vitamin A - Promotes healing and overall skin health
    in the genital region, primarily on the penis, and a better lifestyle.

    It has increased the self- confidence of its users because
    they leave their female partners are coming from.
    With our program stretch mark cream pregnancy you
    can rock hard erections. Acetyl-L carnitine is a nutrient that helps your reproductive system and cause sexual
    weakness.

    Feel free to visit my web blog; new stretch mark cream

    OdpowiedzUsuń