czwartek, 31 grudnia 2009

Zamiast podsumowania roku

Koniec roku powinien skłaniać do refleksji nad przemijaniem oraz do podsumowań wszelkich. Pracujący w szkolnictwie wszystkich szczebli rzadko myślą w kategoriach roku kalendarzowego. Jesteśmy przecież dopiero w końcówce pierwszego semestru. Pokazuje to, jak bardzo umowne jest mierzenie czasu. Niedawno mój były uczeń, Michał Adamowicz, składał życzenia swoim współwyznawcom z okazji nowego roku – 1431. Wyznawcy prawosławia rok co prawda będą mieli ten sam, ale nadejdzie on jak zwykle z poślizgiem. Co to w ogóle znaczy ten cały koniec starego i początek nowego roku? Tak naprawdę tylko tym, że ludzie, zamiast iść spać, żeby być wypoczętymi na drugi dzień, będą czuwać do dwunastej w nocy, przeważnie przy alkoholu, wielu z nich tańcząc, inni tylko siedząc i jedząc itd. itp.

Nie chcę też niczego podsumowywać z tego względu, że taki zabieg tworzy bardzo złudne wrażenie dopełnienia się pewnych spraw – pomyślnego (lub niepomyślnego) końca. Autorzy tekstów narracyjnych mają niejako obowiązek doprowadzić swoje powieści czy opowiadania do jakichś konkluzji, po których czytelnik wie „jak się rzecz skończyła”. Podobnie jest z filmami. Tymczasem potem ktoś dopisuje dalszy ciąg, ktoś kręci sequel filmu, który skończył się dobrze, a w tej dokręconej części okazuje się, że potem wszystko się znowu na złe obróciło. A wszystko po to, żeby podsumować ów sequel znowu jakimś happy endem (o ile jest to film hollywoodzki).

Życie, dopóki trwa, to nieustanna sekwencja wydarzeń przechodzących w kolejne wydarzenia. Co więcej, jest to niekończący się strumień myśli, których nie da się wyłączyć nawet na pięć minut. Myślami porządkujemy sobie rzeczywistość na własny użytek, włącznie z poczuciem i pomiarem czasu. Koniec oczywiście następuje, ale niekoniecznie przypada on na koniec roku.

Nie ma co podsumowywać roku, bo wiele spraw świata, kraju, rodzin i poszczególnych ludzi jest w toku. Życzę w związku z tym wszystkim, żeby owe sprawy toczyły się dla wszystkich w pomyślnym kierunku. Nie piszę „pożądanym”, bo wiadomo, że kierunek pożądany przez jednych pozostaje w całkowitej sprzeczności z kierunkiem pożądanym przez innych. Dlatego, życzę wszystkim i sobie, żeby sprawy szły dobrze dla wszystkich. Oznacza to, że gdzieś we mnie tli się wiara, że jest to możliwe, choć fakty nieubłaganie temu przeczą.

Życzę wszystkim, żebyśmy systematycznie szli w kierunku szczęścia, szacunku i życzliwości wobec siebie nawzajem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz