czwartek, 5 marca 2009

Komentarze

Forum Onetu znam nie od dziś, więc powinienem niby przejść do porządku dziennego nad wylewem totalnego kretynizmu przemieszanego z kompleksami i małostkowością. Nie można jednak całkiem o tym milczeć, ponieważ jeżeli to taka forma dyskusji się przyjmie w życiu publicznym, znikną wszelkie merytoryczne dyskusje, a pozostanie przekrzykiwanie się inwektywami i idiotycznymi uwagami na tematy, które z komentowanym tekstem nie mają nic wspólnego.

W dzisiejszym serwisie Onetu pojawił się wpis do bloga Ludwika Dorna, który skrytykował politykę rządu wobec polskich firm zbrojeniowych. W ramach oszczędności obcina się zamówienia z firm polskich, ale restrykcje te absolutnie nie dotyczą Mielca, który należy do firmy amerykańskiej. Nie wiem, jakie są motywy naszego rządu skłaniające go do powzięcia takiej a nie innej polityki, ani nie wiem, na ile oskarżenia Ludwika Dorna są uzasadnione. To bowiem jest osobny temat. Natomiast wiem, jak jego tekst został skomentowany i jestem przerażony.

Zamiast krytyki oceny sytuacji polskiej zbrojeniówki w wykonaniu Ludwika Dorna, pojawiła się cała litania osobistych wycieczek wobec niego jako tego, który wyleciał z PiSu i chciałby tam wrócić, albo wiadro pomyj na sam PiS, którego przedstawiciele nie chcą zrozumieć, że nie mają już w Polsce nic do gadania. PiS faktycznie nie rządzi, a Ludwik Dorn może i chce wrócić do tej partii, a może nie chce. Nie wiem. Od razu nasuwa się jednak pytanie „Jak to się ma do samej treści artykułu L.Dorna?”

Każdy ma prawo swobodnie się wypowiadać w demokratycznym kraju i Ludwik Dorn, jako postać publicznie znana, tym bardziej. Może i głupio się wypowiada – nie rozsądzam tego, ponieważ mam zbyt mało wiedzy na ten temat – ale to trzeba wyraźnie wykazać, zabłysnąć znajomością danych, wykazać błąd w rozumowaniu itd. Tymczasem tak się nie dzieje, ponieważ komentatorzy nie mają nic konkretnego do powiedzenia.

Myślenie emocjami jest naturalnie niezbędne do normalnego funkcjonowania człowieka, ale na dłuższą metę, jeśli nie podeprzemy ich jakimiś zasadami logiki, może się okazać katastrofalne w skutkach. Wyobraźmy sobie, że ci, którzy albo tekstu nie zrozumieli, albo nawet nie chciało im się go czytać, od razu reagują negatywnymi emocjami objawiającymi się w wycieczkach personalnych. (Tak zresztą już się dzieje.) Wytworzyłaby się pewna kultura, która polegałaby na braku jakiejkolwiek komunikacji międzyludzkiej oprócz tej na najbardziej pierwotnym poziomie.

Dowcipny (bo tak odbieram intencję autora, choć dowcip taki sobie) komentarz do mojego poprzedniego wpisu na blogu mogę skwitować stwierdzeniem, że jeśli ktoś zaczyna pisać, zanim zaczął myśleć (o 6.00 rano mało kto jest w stanie normalnie myśleć), to prawie tak jak z tym szeryfem, który najpierw strzela, a potem zadaje pytania. Apeluję o merytoryczne podejście do komentowanych treści.

1 komentarz:

  1. Zastanawiam się od czego zacząć.
    W pierwszym porywie solidarności ze Stefanem, którego znam od lat kilku, miałem zamiar odnieść się do komentarzy przy poprzednim wpisie. Uznałem jednak, że kontynuowanie tego słownego ping-ponga doprowadzi tylko do kolejnego "wzbudzenia się" Anonimowego. Zrezygnowałem więc i piszę tutaj.
    Wiesz, że brzydzę się tzw. 'wazeliną' i nie będę Cię tu publicznie chwalił, ale - obiektywnie podchodząc do sprawy - lubię po prostu czytać Twoje przemyślenia.
    W kwestii komentarzy typu "gandzia" proponuję Anonimowemu przynajmniej z jedno lub dwa spotkania ze Stefanem "na żywo". Sądzę, że z pewnym obrzydzeniem, ale podjąłby się tego "wyzwania". Zdecydowanie bez gandzi, za to z zieloną herbatą. No i oczywiście jakimś sensownym tematem do dyskusji.
    Co do (często wyjątkowo debilnych, przyznaję) komentarzy na forach wszelkiego rodzaju - to proponuję eksperyment, który jakiś czas temu sam wykonałem. Otóż wybierzcie sobie dowolny artykuł np. w Wybiórczej czy na Onecie, ale koniecznie taki, pod którym jest dużo komentarzy. Tytuł i dziedzina - dowolna. Nie czytając jego treści poczytajcie komentarze i spróbujcie wywnioskować o czym jest ów artykuł.
    Prowadząc takie rozumowanie 'od tyłu' można by dojść do wniosku, że w tym kraju pisze się wyłącznie teksty nacjonalistyczne, dyskryminujące wszelkie mniejszości, urągające godności człowieka, pseudoekologiczne, naszpikowane brudną i prymitywną polityką lub dotyczące różnorakich obszarów życia płciowego (nie tylko ludzi).
    Moja Żona prowadzi wątek na jednym z popularnych forów dla osób (w odbiorze tzw. ogółu) lekko skrzywionych psychicznie (czyli mających jakieś hobby). Wokół owego wątku zgromadziła się spora grupa osób podobnie myślących, podobnie działających, gotowych skrzyknąć się i zrobić coś ciekawego (dla dobra owego ogółu). Od czasu do czasu wątek jednak podczytują i wypowiadają się na nim tzw. "osobowości wybitnie forumowe" (niestety, zazwyczaj są to wspomnianego ogółu reprezentanci). Czyli nad wyraz "wyszczekane" (w swoim odczuciu) osobniki, których jedynym celem jest wprowadzenie do dyskusji mniej lub bardziej istotnego zamieszania. Potrafią pokrzyczeć, wyzwać, zamącić i... i chyba tylko tyle potrafią.
    Niczym Anonim, którego mi - wbrew pozorom - trochę szkoda. Bo to przykre jest patrzeć, jak się TAKI TALENT marnuje ;) A jeszcze bardziej szkoda mi mojej (tak samo jak i Twojej, Stefan) energii na polemikę z takimi Anonimami.

    OdpowiedzUsuń