czwartek, 16 lipca 2009

Londyńskie pianina

Kapitalnym pomysłem było umieszczenie w Londynie pianin w różnych punktach miasta, m.in. w pobliżu St. Paul's Cathedral, na dziedzińcu British Library, czy przy moście prowadzącym z Tate Modern do St. Paul's Cathedral. Okazuje się, że utalentowanych pianistów jest całe mnóstwo! Nie zauważyłem żadnych przepychanek do instrumentu, ale też po każdym odejściu jednego pianisty praktycznie natychmiast zastępował go inny.

Usiadłem sobie na ławeczce obok starszego pana nieopodal St. Paul's Cathedral, czekając na zwolnienie pianina. Nie żeby zaraz na nim grać, bo moje umiejętności w tym względzie są bardzo podstawowe, nad czym ubolewam, ale żeby sobie zrobić zdjęcie. Nie zdążyłem jednak, ponieważ na miejsce przy pianinie czekał już pewien młody człowiek, który okazji nie przegapił. Nie żałowałem wcale, ponieważ grał świetnie. Starszy pan, obok którego usiadłem, odwrócił się do mnie i powiedział: "Wie pan, ja tu przychodzę codziennie i uważam, że to zadziwiające jak wielu młodych ludzi ma talent. Codziennie widzę tu dziesiątki utalentowanych młodych ludzi". Powiem szczerze, że ta wypowiedź bardzo mnie wzruszyła z tego względu, że stanowiła taki kontrast wobec tego, co na co dzień słyszę z ust ludzi w tym wieku w Polsce. U nas po osiągnięciu pewnego wieku uważa się, że do dobrego tonu jest ponarzekać sobie na młodzież. Oczywiście jest to pewne uogólnienie - wcale nie twierdzę, że wszyscy starsi Polacy tacy są, ale można sobie wyrobić takie wrażenie. Tymczasem tutaj starszy pan wyraża szczery podziw dla młodych londyńczyków i ich talentów muzycznych!

Zacząłem filmować grę młodego człowieka, ale w tym momencie starszego pana, z którym uprzednio rozmawiałem, zapytała o drogę jakaś turystka, zresztą sami zobaczcie:




Obecność mnóstwa ludzi dookoła oraz brak pod ręką broni palnej ocaliły tę dziewczynę od natychmiastowej śmierci z mojej ręki! ;)

Wieczorem następnego dnia wracając z Tate Modern w stronę przystanku autobusowego przy St. Paul's Cathedral, zobaczyłem kolejne pianino, a przy nim chłopca w wieku ok. 10 lat robiącego wspaniały użytek z instrumentu. Nie mogłem się oprzeć nagraniu fragmentu jego koncertu.




W sobotę, w przeddzień mojego planowanego wyjazdu (jak się okazało, wyleciałem dopiero w poniedziałek, ale to inna historia) udało mi się wreszcie dorwać do pianina na dziedzińcu British Library. Ponieważ byłem już ogarnięty czymś, co jeden z moich przyjaciół nazywał z niemiecka Reisefieber, zapomniałem wziąć ze sobą aparatu fotograficznego. Na szczęście są jeszcze telefony komórkowe. Jakość obrazu gorsza, ale widać, że to ja i że siedzę przy pianinie. Można było zrobić filmik, ale chyba lepiej się stało, że poprzestaliśmy na zdjęciu ;)


W każdym razie pomysł jest kapitalny. Bardzo chętnie przeniósłbym go na nasz grunt, ale jak wiadomo u nas brakuje pieniędzy na wszystko, a przy tym mamy tendencje do nie ufania społeczeństwu. Trudno mi powiedzieć, czy faktycznie pierwszego dnia po ustawieniu pianin, jacyś wandale by ich nie zniszczyli, ale nie przekonamy się póki nie spróbujemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz