czwartek, 6 stycznia 2011

Dłużej pracować

Dziś w Onecie przeczytałem, że Jarosław Gowin twierdzi, że Polacy muszą pracować dłużej. Artykulik jest krótki, a tyle w nim informacji, że praktycznie nie wiadomo o czym jest. To znaczy wiadomo - o tym, o czym wypowiedział się Jarosław Gowin. Zaczyna się od tego, że Cezary Grabarczyk (minister infrastruktury) faktycznie dał ciała z sytuacją na kolei, potem mowa jest o tym, że trzeba było przywrócić święto Trzech Króli, bo to jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich a na koniec, jakby dla kontrastu z tą koniecznością wprowadzenia święta, jedno zdanie o tym, że Polacy muszą dłużej pracować, bo inaczej znajdą się w sytuacji Grecji.

Tytuł sugeruje, że poseł PO wyjaśni dlaczego Polacy muszą pracować dłużej. Wydawało mi się, że wyjaśni przynajmniej, czy chodzi mu o to, że będą pracować np. 10 godzin dziennie, zamiast 8, czy też o to, że trzeba im będzie zlikwidować urlopy wypoczynkowe, albo może o to, że później będą szli na emeryturę. Tymczasem pierwsza część poświęcona jest ministrowi Grabarczykowi. Zacząłem się już domyślać, że myśląc "Polacy" poseł Gowin miał na myśli ministra Grabarczyka. Wszystko wskazywało na to, że już pożegna się ze stanowiskiem, bo zawalił sprawę, a tu się okazuje, że pozostanie ministrem, a więc będzie musiał pracować dłużej (niż się wszyscy spodziewali).

Potem jednak Jarosław Gowin przechodzi do kwestii przywróconych świąt Trzech Króli, żeby gładko, choć jest to gładkość sztuczna i mało logiczna, przejść do podsumowania, że będziemy musieli dłużej pracować. No nie wiem, o co tak naprawdę chodzi. Żeby odpracować ten kolejny dzień wolny w kalendarzu? Chyba nie o to chodziło katolickiemu posłowi partii rządzącej.

Już Adam Smith pisał o pracy jako czynniku przynoszącym bogactwo narodom. W gospodarce wolnorynkowej, to rynek jednak reguluje takie sprawy jak liczba przepracowanych godzin koniecznych do wypracowania zysku. Praca jest niezbędna do przeprowadzania zmian w otaczającej nas rzeczywistości, ale to jej jakość (wydajność) i przydatność dopiero pokazują, czy ona w ogóle ma sens. "Polacy będą musieli pracować dłużej". Co to w ogóle znaczy? Kto konkretnie będzie musiał pracować dłużej i po co? Urzędnik w biurze, żeby wypić więcej kaw przy przerzucaniu większej ilości papierków? Polityk, żeby spędzić więcej czasu na bezproduktywnych naradach z kolegami partyjnymi? Biznesmen prowadzący własną firmę, który sam doskonale wie, ile musi pracować, żeby wypracować zysk, czy jego pracownik, któremu tenże biznesmen wyznacza taką ilość pracy, ile jest potrzebne dla wypracowania zysku?

Pamiętam, że kiedy na III roku historii zatrudniłem się u wujka, który już za komuny był prywatnym przedsiębiorcą, tenże płacił mi początkowo dniówkę, tzn. ustalił płacę za godzinę. Obiecał, że kiedy stanę się sprawniejszy w robocie, którą wykonywałem, przejdziemy na akord i wtedy zobaczymy, co mi się bardziej opłaci. Stawka za godzinę nie była może rewelacyjna, ale liczyłem się z tym, że będę pracował długo i więcej zarobię. Tymczasem wujek po trzech godzinach mówił, że na dzisiaj koniec i idziemy do domu. Nie potrzebował ani sam dłużej pracować, ani nie potrzebował, żebym ja dłużej pracował. Kiedy faktycznie przeszedłem na akord i faktycznie wzrosła moja stawka za godzinę, wcale dużo więcej nie zarabiałem, bo wujek wyznaczał mi tyle godzin pracy ile było potrzebne na daną ilość produktu, który wytwarzał i ani minuty więcej. Trochę byłem wtedy na niego zły, że nie daje mi więcej zarobić, ale doskonale go dzisiaj rozumiem. Wcale nie potrzebował naprodukować wielkiej liczby sztuk czegoś, czego mógł sprzedać tylko liczbę ograniczoną. No i oczywiście wcale niekoniecznie chciał mi więcej płacić. Nie mam jednak w żadnym wypadku żalu. To była dla mnie cenna lekcja.

Wyciągnąwszy wniosku z tejże lekcji, nie mogę się nadziwić, kiedy jakiś polityk mówi, że obywatel będzie musiał dłużej pracować. Po co? Żeby naprodukować w większej ilości czegoś, czego nie będzie można sprzedać? A może poseł Gowin znalazł już rynki zbytu dla polskich towarów. Może już Rosja się całkowicie otworzyła na wszystko, co jej zechcemy sprzedać? Jeżeli tak, to z pewnością przedsiębiorcy, którzy się na eksport do tego kraju nastawili, znajdą sposób na to, żeby swoim pracownikom zorganizować dłuższy dzień, albo tydzień pracy (w wielu prywatnych firmach wolna sobota to już daleka przeszłość), a ci z kolei chętnie się na to zgodzą, jeśli będzie się to wiązało z konkretnie wyższymi zarobkami. Tak to działa i do tego nie jest potrzebna żadna decyzja państwowa.

Można oczywiście podejść do sprawy optymistycznie. Skoro trzeba będzie dłużej pracować, to znaczy, że rządząca koalicja ma w rękawie więcej miejsc pracy, a w związku z tym zatrudni więcej osób, w związku z czym z kolei spadnie bezrobocie. Niestety taki scenariusz należałoby jednak "między bajki włożyć".

Jeżeli nie powiększają się rynki zbytu na nasze produkty, a mimo to PO zapowiada, że trzeba będzie więcej pracować, to ogarnia mnie przerażenie. Czy podzielą nas na dwie ekipy, z których jedna będzie kopać doły, a druga je zasypywać? I w dodatku każą nam to robić dłużej?

1 komentarz:

  1. Jeśli idzie o pracowanie dłużej, to ma chyba wejść ustawa, że nauczyciele będą musieli spędzać w szkole 8 godzi dziennie... Już sobie wyobrażam jak się będą kłębić w pokoju nauczycielskim, bo przecież nie mają co marzyć o oddzielnych pokojach, w których mogliby spokojnie pracować, przygotowywać lekcje, sprawdzać klasówki, itp. Dla mnie - bomba!

    OdpowiedzUsuń