piątek, 27 lutego 2009

Ta rura rura!

Niestety przytrafiła mi się dłuższa przerwa w pisaniu, ponieważ musiałem się wdrożyć w tryb pracy w nowym semestrze. Już wczoraj miałem jednak zamiar nadrobić zaległości, kiedy się okazało, że z mojej własnej winy (nie żony, ani dzieci, tylko mojej osobistej, co jest tym bardziej irytujące) zapchała nam się rura odpływowa ze zlewu. Do drugiej w nocy próbowaliśmy swoich sił w hydraulice za pomocą pięciometrowej sprężyny, ale skutek był mizerny. Dzisiaj poddaliśmy się i wezwaliśmy fachowca. Przyszedł ze sprężyną dziesięciometrową i zrobił z rurą porządek, ostrzegając nas przy tym przed używaniem „Kreta” do udrażniania rur. Tę radę sprzedaję więc wszystkim czytelnikom tego bloga za darmo i z radosnym sercem człowieka, który może już zmyć naczynia (ale chyba już tego nie będę robił, bo przez to się właśnie owa rura zapchała ;) ) Otóż „Kret”, jeśli nie spłuczemy go gorącą wodą (spłukiwaliśmy, a jakże, ale możliwe, że zanim do niego doszła, było już za późno) krystalizuje się i sam stanowi zator w rurze. O wiele lepiej, jak powiedział pan hydraulik, jest nasypać kilo soli i też spłukać gorącą wodą. To tyle o rurze i hydraulice, o której wiem jeszcze mniej niż o ekonomii, choć sprężyną kręcić już umiem.

2 komentarze:

  1. Ale kogo to kur3a obchodzi, ze Ci sie zlew zapchal.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehe! Każde wydarzenie może być pretekstem do stworzenia tekstu. Oczywiście nie jest to żaden news, ani głęboka myśl, więc dzisiaj napiszę coś, co być może kogoś bardziej obejdzie ;)

    OdpowiedzUsuń