środa, 16 marca 2011

O bankowości biometrycznej

Dzisiaj w telewizyjnych "Wiadomościach" zareklamowano "bankowość biometryczną". Już wkrótce mają zniknąć plastikowe karty płatnicze, a w ich miejsce będziemy się posługiwać własnym odciskiem palca. Wesoły i entuzjastyczny ton komentarza wprawił mnie w lekkie przerażenie, bo zapachniało Philipem Dickiem i jego światem, w którym za wszystko trzeba osobno zapłacić (np. za dostęp do programu we własnym telewizorze, lub do wody we własnym kranie).

Kiedy bank będzie miał już wszystkie nasze dane, nie należy wątpić, że dostęp do nich uzyska również państwo, a także przestępcy (albo przestępcy rządzący państwem). Jeżeli ktoś mówi, że zwiększona kontrola państwa nad obywatelem, to nic złego, bo zwiększa bezpieczeństwo tego ostatniego, to jest to kompletna bzdura, podobnie jak kompletnie przewrotne jest twierdzenie, że "uczciwi nie mają się czego bać". Otóż to od ludzi u władzy zawsze zależy to, co jest uczciwe, a co nie. Jeżeli ktoś ma bezgraniczne zaufanie do prawa, to oczywiście jego sprawa, ale ja go nie mam. Dzieje ludzkości to oprócz historii wojen i jawnych gwałtów, to przede wszystkim pasmo wykorzystywania człowieka przez człowieka w majestacie prawa. Nikt nam nigdy nie zagwarantuje, że władze państwa, czy choćby banku, to ludzie o kryształowych intencjach i jak najlepszej woli wobec nas.

Jeżeli stanie się tak, jak przewidują niektórzy futurolodzy (mniej lub bardziej domorośli, bo innych być nie może), i pieniądz papierowy w ogóle zniknie, czyli ludzkość pójdzie jeszcze dalej w kierunku umowności w dziedzinie płatności, wypłacalności i wymiany handlowej, zostaniemy zredukowani do roli trybików w jakimś mało przejrzystym systemie, którego do końca nikt nie będzie w stanie kontrolować. To znaczy kontrolować będzie na jakiś czas ktoś, kto akurat zdobędzie bazę danych (czyli władzę!).

Wielu mniej zamożnych Polaków z pewnością ucieszy fakt (zwłaszcza, że media umiejętnie podsycą atmosferę), że nikt, żaden "prywaciarz" i inny cwaniak nie będzie mógł się wymigać od podatków. Z pewnością też mina im zrzednie, kiedy zdadzą sobie sprawę, że nie będzie jak pożyczyć od szwagra do pierwszego, bo każdy przepływ środków finansowych (bo gotówki już nie będzie) będzie pod kontrolą banku, a pośrednio i państwa. Żadne handelki "z ręki do ręki", ani korepetycje i w ogóle nic, za co się płaci pieniędzmi, nie będzie miało prawa istnieć. Z jednej strony fajnie, bo wszystko będzie "legalnie" i "praworządnie", i nikt nie będzie "narażał państwa na straty finansowe". Co więcej, ludzie ze sprawnie wypranymi mózgami przez media entuzjastycznie propagujące wszystko, co jest dobre dla systemu (czytaj: tych na górze systemu), prawdopodobnie nauczą się jakoś żyć. W końcu przez tysiące lat miliony ludzi żyło jako niewolnicy i też jakoś się potrafili do swojego losu przyzwyczaić. Nic nowego pod słońcem.

Starzeję się chyba w jakimś zastraszającym tempie, bo pewne futurystyczne wizje mnie przerażają. Do niedawna uważałem się za człowieka otwartego na wszelkie nowinki techniczne, a nawet na eksperymenty społeczne. Od czasów komuny, która była systemem totalitarnym, czyli do kontroli każdego obywatela bardzo skłonna, pamiętam, że jest i zawsze była możliwa pewna sfera, w której człowiek może sobie pofunkcjonować poza systemem. Wcale nie jestem jakimś zwolennikiem szarej strefy w gospodarce, ale w sytuacji, kiedy obywatel nie może ufać państwu i jego aparatowi, który skubie go jak może, wszelka zapowiedź udoskonalenia metod kontroli nad jego finansami, może wzbudzać tylko przerażenie. Jest to krok w kierunku pozbawienia nas podstawowych wolności i prywatności.

3 komentarze:

  1. Zapachniało mi paranoją. Bez przesady :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest chyba właśnie tak, jak napisałem - starzeję się w jakimś szybkim tempie i niewykluczone, że staję się podatny na paranoje. Jestem chyba jednak na tym etapie paranoi (takim dość wstępnym), że jeszcze dałbym sobie wyperswadować pewne czarne myśli, gdyby ktoś zechciał rozwiać moje wątpliwości. Niestety w mediach rzadko kiedy słyszę rozsądne argumenty, a rozsądnej debaty to już nawet nie umiem sobie w telewizji wyobrazić. Kiedy więc słyszę radość i entuzjazm w głosie dziennikarza propagującego jakąś nowinkę, włączam mechanizm obronny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o biometrię w bankowości jestem jak najbardziej za. Jeśli ma się świadomość jak poważnym przestępstem jest skimming (kradzież danych z paska magnetycznego w ciągu 1 sekundy urządzeniem mieszczącym się w dłoni) oraz, że takie proste rozwiązanie może się przyczynić do jego eliminacji a także świadomość, że nasze dane biometryczne przechowywane są tylko i wyłącznie na mikroprocesorze naszej karty- tym bardziej jestem za. Dla chętnych do zagłębienia się w tajniki biometrii polecam portal www.biometria.waw.pl

    OdpowiedzUsuń