Wczoraj były urodziny Marii Skłodowskiej-Curie. Kolega na FB
stwierdził, że powinniśmy ten dzień obchodzić jako nasze święto narodowe. Mnie
z kolei przyszedł pomysł na sposób celebrowania tego dnia. Oczami duszy swojej
zobaczyłem dni otwarte muzeów techniki i nauki oraz wydziałów fizyki i chemii
wszystkich polskich uczelni. Powinien to być dzień atrakcyjnych pokazów i
wykładów-prezentacji pokazujących jak wspaniałą sprawą jest nauka i jak
fascynującą przygodą jest zajmowanie się nią. Polska telewizja publiczna
powinna tego dnia od świtu do późnych godzin nocnych stanowić potężną
konkurencję dla Discovery Science prezentując osiągnięcia polskiej nauki.
Oczywiście w porównaniu z rozwiniętymi krajami Zachodu być może tych osiągnięć nie
byłoby tak wiele, ale myślę, że jednak znalazłoby się ich całkiem nie mało (w
tym np. cała przedwojenna lwowska szkoła matematyki). Naturalnie zdajemy sobie
sprawę, że to raczej utopia, takiego święta nikt nie ustanowi, a dni nauki
przecież faktycznie się obchodzi, ale w zupełnie innym terminie i nie mają one
charakteru ogólnonarodowego święta.
To tyle o utopiach, ale po raz kolejny przychodzi mi głowy
problem natury motywacyjno-wychowawczej. Pokazywanie sław nauki mogłoby odegrać
pozytywną rolę w motywowaniu młodych ludzi do osiągania sukcesów w wybranych
przez siebie dziedzinach, to jasne. Problem wg mnie polega jednak na tym, że
jeżeli motywacją do zajmowania się nauką miałaby być perspektywa sławy i
nagrody Nobla, to miałaby ona bardzo kruche podstawy. W takim przypadku jakieś
niepowodzenie, lub kilka niepowodzeń pod rząd, z których tak naprawdę składa
się wielka część życia człowieka pracującego nad jakimś naukowym zagadnieniem,
powodowałaby załamanie i wycofanie się z działalności. Sława może być wspaniałą
nagrodą za wybitne osiągnięcia. Powiedzmy sobie jednak otwarcie – nie każdemu
jest ona dana, bo np. przy pracy zespołowej tylko nazwisko szefa dostaje się do
mediów. Oczywiście jest to profesor X i jego ekipa, ale świat poznaje tylko
nazwisko X, zaś członkowie ekipy pozostają bezimienni. Czy to znaczy, że ich
praca nie została doceniona, albo że faktycznie nie była wiele warta?
Oczywiście, że nie.
W procesie edukacyjnym, jak mi się wydaje, nie tyle powinno
się kłaść nacisk na potencjalną nagrodę jaką przynosi praca, ale nad
atrakcyjnością samej pracy. Samo zajmowanie się nauką, praca przy opracowywaniu
nowych rozwiązań czy technologii jest nagrodą samą w sobie, bo jest życiem
spędzonym na robieniu czegoś, czym się człowiek pasjonuje. Naturalnie byłoby
wielce pożądane, żeby taka praca była jeszcze godziwie wynagradzana, z czym
bywa bardzo różnie nawet w najbogatszych krajach świata (np. nagle z
niewiadomych przyczyn ktoś, kto ma moc podejmowania decyzji, ucina fundusze i
uczeni zostają w środku roboty na lodzie). Tak czy inaczej, w takim wymarzonym
Dniu Nauki dzieci i młodzież powinny dostać możliwość przyjrzenia się pracy,
która jest pasjonująca, której warto poświęcić życie.
Nie studiowałem życiorysu Marii Skłodowskiej-Curie na tyle
dokładnie, żeby się dowiedzieć, czy kiedykolwiek marzyła o swoich dwóch
Nagrodach Nobla. Nie sądzę, żeby to perspektywa nagród finansowych ją
motywowała do działania. Natomiast nawet pobieżna wiedza na temat jej życia
pozwala wysnuć wniosek, że zawsze z pasją zajmowała się nauką, ponieważ samo
owo zajmowanie się stanowiło motor jej działania. Co zaś jest podstawowym
elementem motywacji człowieka nauki? Myślę, że większość zgodzi się, że jest to
ciekawość. Ta nasza „małpia” cecha, z tą tylko różnicą, że małpy nie
wypracowały wystarczająco skutecznych metod do jej zaspokajania.
W tym momencie pojawia się w mojej głowie kolejna utopia.
Oto bowiem taki jeden, a nawet kilka dni w roku, może nie wystarczyć, aby u
młodych ludzi wzbudzić zapał do nauki. Powinna to zrobić szkoła. Dlaczego tego
jednak nie robi, a można zaryzykować twierdzenie (są tacy, którzy nie mają co
do tego żadnych wątpliwości), że zniechęca, demotywuje, albo wpędza młodego
człowieka w taki kompleks niższości, że ten traci wiarę w możliwość osiągnięcia
czegokolwiek? Nad tym trzeba się zastanowić, wysnuć wnioski i wprowadzić je w życie.
polecam:
OdpowiedzUsuńhttp://2gastrona.blogspot.com/2014/11/jestes-ogrodnikiem-swojego-ogrodu-marzen.html