niedziela, 6 września 2009

Wyznania ekonomicznego ignoranta (5)

Lotnisko pasażerskie w Białymstoku to temat mający już kilkunastoletnią historię. Problem w tym, że niby każda ekipa rządząca miastem go chce, ale coś ich tam zawsze powstrzymuje. A to nie mogą się zgodzić co do lokalizacji, a jak już coś ustalą, to akurat okoliczni mieszkańcy tak skutecznie wszystko zablokują, że wychodzą nici. Podczytuję sobie fora internetowe, gdzie mieszkańcy województwa podlaskiego wypowiadają się na ten temat i widać wyraźnie, że zdania są podzielone. Osobiście bardzo bym chciał, żeby takie lotnisko powstało, ponieważ tysiące Podlasian podróżuje do pracy a to do Anglii, a to do Irlandii, a np. Siemietyczanie pracują w Belgii. Myślę, że popyt na loty by się znalazł i nie byłoby tak, jak to przedstawiają przeciwnicy przedsięwzięcia twierdząc, że byłby może 1 lot na tydzień dla 20 pasażerów. W Łodzi, z której w lipcu poleciałem do Londynu, loty są codziennie, a samoloty pełne. Oczywiście to, co teraz piszę, opieram jedynie na przypuszczeniach i intuicji, w związku z tym proponowałbym zacząć od porządnego badania rynku. Po tym (jak się zdaje dość logicznym) etapie, można zacząć myśleć o lotnisku.

Z drugiej strony, można o lotnisku myśleć inaczej. Jeśli będzie lotnisko, to przybędzie do nas kapitał, którego przyciągnie ten jakże istotny element infrastruktury, przybędą biznesmeni, którzy będą chcieli robić interesy z Białorusią i Rosją itd. itp. Można i tak, ale to już jest pewne ryzyko.

Ja bym bardzo chciał podjechać jakimś autobusem, albo specjalną linią kolejową (o tutaj to już pojechałem...) jakieś 20-30 kilometrów od centrum Białegostoku, wsiąść do samolotu i polecieć np. do Sztokholmu, Paryża, Brukseli, Berlina, Londynu czy Dublina. No mam takie marzenie. Nie twierdzę, że wszyscy muszą realizować moje marzenia, ale bardzo bym chciał, żeby wszyscy zaczęli marzyć o tym samym co ja!

Z Krywlan nic nie wyszło, co może i dobrze, bo to miejsce bardzo bliskie centrum miasta, a przy tym trzeba by wyciąć kawał lasu solnickiego, bo pas lotniska sportowego nie wystarczy. Z jakichś powodów odpadła kandydatura Topolan pod Zabłudowem, a teraz rolnicy i radni Tykocina (często to te same osoby) skutecznie zablokowali budowę w Sanikach. Łatwo oczywiście w takiej sytuacji nakrzyczeć na tych rolników, że "kmioty", że "ciemnogród" itd. itp., ale w ten sposób niczzego nie załatwimy. Prywatna własność tych ludzi to nie jest coś, co można zlekceważyć. Siłowe wywłaszczenie byłoby wg mnie nie do przyjęcia.

Ale tymczasem szansa sporej dotacji z Unii Europejskiej przelatuje nam przed nosem, a co jak co, ale polscy rolnicy-katolicy i nawet ojciec Rydzyk doskonale wiedzą, że "pecunia non olet" i jak dają, to trzeba brać. Okazuje się, że Podlasianie gardzą mamoną.

Pojawiają się argumenty, że takie lotnisko jest przedsięwzięciem nieopłacalnym. Podobno (nie sprawdzałem w wierygodnych źródłach, więc piszę "podobno") łódzkie lotnisko na Lublinku dopłaca jakieś duże pieniądze Ryanairowi, że ten zgodził się w ogóle tam przylatywać. No, jeżeli to tak miałoby być, to faktycznie trzeba się zastanowić, czy gra jest warta świeczki.

Nie jestem ekonomistą ani nawet biznesmenem, ale myślę, że przynajmniej sprawę lokalizacji dałoby się jakoś rozwiązać. Otóż grunt pod budowę lotniska powinno wykupić konsorcjum prywatnych przedsiębiorców. (Pytanie, czy prywatni przedsiębiorcy chcieliby stworzyć takie konsorcjum, skoro sprawa miałaby być nieopłacalna). Po prostu grupa zamożnych obywateli zajęłaby się skupem przylegających do siebie gruntów, po czym, zaproponowałaby władzom wojewódzkim wykup tej ziemi. No chyba, że chcieliby sami zbudować lotnisko - wtedy władze w ogóle miałyby problem z głowy. Ja oczywiście wiem, że przy populistycznym myśleniu Polaków, zarówno tych, którzy mienią się zwolennikami lewicy, jak i tych popierających prawicę, nic takiego nie wchodzi w rachubę. Przecież oznaczałoby, że "jacyś kolesie kręcą lody" itd. Oczywiście kupując ziemię od rolników trzeba byłoby im dać bardzo atrakcyjną cenę. Na sprzedaży tej ziemi państwu prywatne konsorcjum też chciałoby coś zarobić, bo przecież nie podejmuje się takich działań bez perspektywy zysku. Wszystko to podniosłoby cenę całego przedsięwzięcia, czego przeciez nikt nie chce.

Biznesmeni sami lotniska nie zbudują, bo jeśli to prawda, że lotnisko z definicji jest nieopłacalne, to nie ma się czemu dziwić. Czy w tej sprawie nie ma dobrego rozwiązania? Oto jest pytanie. Lotnisko ma wrogów ze wszystkich stron, a ja nadal uważam, że w dłuższej perspektywie byłaby to dobra inwestycja dla województwa jako całości. Macie jakiś pomysł w tej sprawie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz