niedziela, 6 lipca 2014

Kiedy się dojdzie do ściany...



Chyba po raz kolejny muszę coś wyjaśnić, bo krytyczny komentarz mojego starego druha z czasów studenckich tego wymaga. Przyda się to zresztą i innym moim znajomym o różnym stażu, bo dobrze, żeby wiedzieli na czym stoją, kiedy ze mną rozmawiają. Znam środowiska pokolenia moich rodziców, którym często bardzo ostre różnice w światopoglądzie i poglądach politycznych nie przeszkadzało w regularnych spotkaniach towarzyskich i wzajemnej sympatii. Prawdopodobnie w dzisiejszych czasach stało się to niemożliwe, bo zacietrzewienie polityczne doszło do takiego stopnia, że zasłania ludziom to, co chyba w życiu istotniejsze. Jest jak jest i nie ma co rozdzierać szat, bo pewne stany psychiki w pewnym wieku coraz trudniej odkręcić.

Czasami faktycznie dochodzi się do ściany, bo dalej już lawirować się nie da. Ponieważ wychowałem się w katolicyzmie i praktycznie całe życie spędzam w środowisku katolickim, a i sam przez wiele lat uważałem się za człowieka wierzącego, a przynajmniej próbującego uwierzyć, mam do środowisk religijnych nastawienie życzliwe. W najmniejszym stopniu nie przeszkadza mi, czy ktoś oddaje hołdy tak czy inaczej pojmowanemu Bogu. Kiedy jednak dochodzi do sytuacji, w których ludzie religii w imię swoich wierzeń, próbują narzucić jakiś porządek wszystkim dookoła, faktycznie czuję się przyparty do ściany i wiem, że w imię tolerancji dalej już się nie chcę cofać.

Ponieważ nie wierzę w żadne prawdy objawione i doktryny, które jakakolwiek religia podaje do wierzenia, nie mogę i nie chcę udawać, że odpowiadają mi próby narzucania światopoglądu tej czy innej religii w przestrzeni publicznej. Nieszczęsny spektakl „Golgoty piwnic” (przeczytałem fragmenty w internecie – uważam, że słabe i na siłę prowokacyjne, ale to tak na marginesie), który mógłby się odbyć na poznańskiej Malcie bez większego echa uzyskał rangę pewnego symbolu. Oto pod teatry przychodzą chrześcijanie wsparci przez agresywne gobliny, które nigdy wcześniej pewnie nie były w teatrze i robią wielką demonstrację. I nie oszukujmy się, zioną nienawiścią. Potem w Poznaniu środowiska katolickie sprzeciwiają się pokazowi jogi w miejscu publicznym pod pretekstem ochrony przed niebezpieczną filozofią odciągającą od (chrześcijańskiego) Boga. Z jednej strony można powiedzieć, że tylko się ośmieszają, ale tego typu akcje okazują się skuteczne. Obserwujemy więc swoisty nawrót do dominacji myślenia religijnego w dyskursie publicznym, który da się porównać do średniowiecza.

Każdy ma prawo mieć swoje zdanie i katolicy jak najbardziej też. Mają prawo się wypowiedzieć, że uważają, że ten czy inny spektakl jest w ich opinii zły, albo nawet i to, że pewien rodzaj ćwiczeń gimnastycznych jest dziełem szatana. Inni za to powinni mieć prawo się z takim stanowiskiem zgodzić, albo je wyśmiać. Tymczasem dzieje się tak, że pewne poglądy mają moc sprawczą i mnie osobiście kojarzą się z animowanym filmem „Persepolis”, w którym wszyscy dookoła do tego stopnia pilnują moralności, że nie da się normalnie żyć. Takie mi się nasuwa skojarzenie i już.

Ludzie, którzy myślą w kategoriach ideologicznych, nie wyobrażają sobie, że pewne poglądy można mieć po prostu dlatego, że się do nich samodzielnie (no może nie przesadzajmy, w kształtowaniu poglądów szeroko pojęte otoczenie ma jednak duże znaczenie) doszło, ale że chce się zaistnieć w tym lub innym środowisku. Postawiono mi zarzut, że chcę się pokazać jako „oświecony”. Tu nie chodzi o to, jak chcę być postrzegany, ale czego sam się trzymam. W historii przeplatają się okresy, w których dominuje (ale nigdy absolutnie!) myślenie racjonalne i okresy, w których racjonalne myślenie poddaje się krytyce i proponuje za to wiarę, intuicję, bunt przeciwko „szkiełku i oku” itp. Myślenie racjonalne, powiedzmy sobie otwarcie, nie sprzyja szczęściu, bo stwarza więcej problemów niż rozwiązań, tudzież budzi więcej wątpliwości niż zadawalających odpowiedzi. Niemniej jest to stan, który uważam za  lepszy niż bezkrytyczne poddanie się tym, którzy proponują rozwiązania niezbyt logiczne, ale za to dające złudną nadzieję. Trudno wyjaśnić, dlaczego lepszy, skoro pozbawiony znieczulenia. Może bierze się to z tego, że zostałem wychowany w duchu powiedzenia, że „prawda was wyzwoli”, tylko, że kiedy mówię „prawda”, to mam na myśli to, co się powszechnie rozumie pod tym słowem, a nie baśnie i metafory.

Tutaj dochodzę do elementu, który mi mój stary druh Wojtek, zarzucił. Otóż w warunkach, jakie zaistniały, trudno dziś ustalić dokładną prawdę na temat katastrofy smoleńskiej. Jeżeli istniały dowody na rzecz świadomego spisku, to już ich nie ma. Niemniej uważam, a mam prawo domniemywać, że jeżeli PiS dojdzie do władzy, media byłyby zmuszone żyć spektaklem Antoniego Macierewicza, co w żaden sposób nie zmieniłoby sytuacji ludzi, którzy z Polski emigrują, ale dość skutecznie kanalizowałoby ich emocje.

Uważam, że Donald Tusk i PO powinni jak najszybciej zostać odsunięci od władzy, ale władzy Jarosława Kaczyńskiego i jego partii obawiam się w równym stopniu. Cieszę się z rozpadu raczej niefortunnego projektu Janusza Palikota – głównie ze względu na zdegustowanie jego politycznym cwaniactwem i niewiarę w jego ideologiczną szczerość. Nie chcę też powrotu do władzy komunistów typu Leszek Miller czy Aleksander Kwaśniewski. Generalnie uważam, że należy zmienić ordynację wyborczą na jednomandatowe okręgi wyborcze. Tak czy inaczej, jestem za tym, żeby Polska jako jej instytucje państwowe, miały charakter świecki, czyli światopoglądowo neutralny, a w szkołach żeby uczono rzeczy naukowo weryfikowalnych. Takie mam poglądy i nie chcę ich zmieniać w imię konformizmu (bo akurat nadchodzi trend dość silnie prawicowy), ani nawet w imię starej przyjaźni, bo jak uważam, poglądy polityczne czy światopogląd na prywatne relacje międzyludzkie nie powinny mieć wpływu. Jeżeli ktoś uważa inaczej, to jest mi przykro, ale nic na to nie poradzę.

2 komentarze:

  1. Stefanie drogi , przepraszam że się jeszcze nie odniosę do tego do napisałeś,
    ale przy piątku , jak to u nas na wsi mówią , napiszę co nieco.
    Pozdrawiam , Wojtek Fituch

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak nie wytrzymałem wczytując się się dokładniej w Twój tekst.
    Do wielu fragmentów tekstu jeszcze się odniosę. Nie zarzucaj mi proszę, że Ci każe cokolwiek zmieniać w poglądach czy światopoglądzie - bo jest to duże nadużycie i nadinterpretacja , a gdzie ja coś takiego napisałem ? Proszę bardzo bez wciskania ciąży w brzuch bo i tak mam duży i niewiele się już tam zmieści. I bez tego" przykro" - to już jakaś manipulacja :)
    Ad meritum :
    1. Katolicki Iran - udowodnij . No kurde udowodnij na zasadzie porównania a nie używasz dużych kwantyfikatorów , a potem nic o tym nie piszesz tylko : oj jak strasznie było , te dwa lata ( no jak rozumiem rządów pisiorów )
    te kary śmierci poprzez ścięcie , ukamienowania , fatwa klechów i katabasów , ta Bojowa Straż Katolicka na ulicach wyłapująca całuśne pary i rozgogolone dziewczęta bez biustonoszy. Napisz coś co tak strasznie ubodło jak i teraz przeszkadza ( no bo chyba dalej ? ) Twojej wolności i poglądom ?
    Bo inaczej jest to pitolenie o Szopenie i bajki babci Basi. No chyba , że jakiś rodzaj licencji twórczej. Udowodnij katolicki Iran - bo jak mniemam wiesz dużo na temat tego kraju, kultury itd. i tego terroru wobec ludzi porównywalnego z naszym, rodzimym katolickim terrorem.
    2. Znasz mnie od dawna i dobrze wiesz , że mam mocno w d... kto w co wierzy, do jakiego Boga się modli, z kim śpi , na kogo głosuje , czy jest Indianinem, Eskimosem, Żydem . I z tym katolicyzmem nie celuj w mnie bo chybiłeś aż miło. Jedynym wyznacznikiem to byc człowiekiem . Ale to już dyskusja nie na to forum. Ale to , że ty jako magister elegantiarum wolności przez wielkie W ( we wszystkich aspektach ) zabraniasz ludziom protestować
    to wybacz - to jest ....... na pewno to jeden z dowodów na istnienie katolickiego Iranu gdzie biedni muzułmanie tez muszą protestować.
    3. Ostatnie , nie mam czasu więcej. Dominacja myslenia religijnego w dyskursie publicznym. Jeżeli sam nie widzisz śmieszności w tym cytacie no to trudno.
    W piątek jeszcze coś napiszę. A na przyszłość jeszcze mała rada co do bloga - mniej ex cathedra a będzie bardziej strawny :) A co po rajtuzach daję, bo wolno ? no chyba że nie wolno .......

    Serdecznie Cię pozdrawiam,

    WF

    OdpowiedzUsuń