czwartek, 16 sierpnia 2012

Przez Mazowsze do Łodzi


Wczoraj wybraliśmy się do Łodzi. Nie obraliśmy jednak zwykłej szybkiej trasy na Warszawę (przez Jeżewo, Ostrów Mazowiecką, i Wyszków), ale pojechaliśmy w kierunku Łap, potem przez Brańsk i Sokołów Podlaski do Liwu, a właściwie do Liwa, jak podobno mówią jego mieszkańcy (stąd ponoć herb Doliwa, jak tłumaczył Długosz, choć w samym Liwie i w jego okolicach nikt takiego herbu nie używał. Chcieliśmy zobaczyć pozostałości gotyckiego zamku książąt mazowieckich. Musimy sobie zdawać sprawę, że do unii lubelskiej (1569), całe Podlasie było częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego, zaś Liw był jednym z granicznych grodów mazowieckich. 

Zupełnie przypadkiem dostrzegliśmy w Sterdyniu tabliczkę informującą o pałacu Ossolińskich, więc skręciliśmy nieco w tej miejscowości, żeby zza zamkniętej bramy podziwiać białą klasycystyczną bryłę pałacu tej jednej z najpotężniejszych swego czasu polskich rodzin. 

W Liwie obejrzeliśmy z zewnątrz basztę zamkową – praktycznie jedyną pozostałość po zamku, oraz zwiedziliśmy muzuem-zbrojownię urządzone w barokowym dworku u podnóża wieży. Miłośnicy militariów niewątpliwie mieliby co podziwiać My też, ale jakimiś specjalistami od uzbrojenia jednak nie jesteśmy. 

Po wypiciu kawy w pobliskim barze ruszyliśmy w dalszą drogę – na Mińsk Mazowiecki i Grójec, z którego pojechaliśmy nieco w kierunku Sochaczewa, a następnie zboczyliśmy nieco z głównej trasy, żeby zobaczyć wieś Skuły. Kilka lat temu bowiem odkryłem, że jest to rodowe gniazdo rodziny Skulskich herbu Rogala, z której wywodzi się moja żona. Szczerze mówiąc ani teść, ani jego rodzina nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, że to właśnie bracia ze Skuł, którzy zostali zarejestrowani przy okazji pierwszej wolnej elekcji (1573) dali początek tej rodzinie, gdyż jego wiedza sięgała najwyżej czterech pokoleń wstecz, a dotyczyła gałęzi, która żyła gdzieś na Wołyniu. Skulscy sprzedali Skuły już w XVII wieku niejakiemu Gonzadze. Drewniany kościół z 1678 roku pochodzi więc już z czasów, kiedy Skulskich w Skułach nie było. 

Kościółek, o którym czytałem, ze ma wewnątrz ciekawe polichromie, był niestety zamknięty. Być może uroczystości świąteczne odbyły się w nim rano. 

Ze Skuł pojechaliśmy w kierunku drogi Warszawa-Katowice (Gierkówki), która niestety jest w remoncie i jazda po niej nie daje żadnego poczucia komfortu. Oprócz tego, że jedzie się jedną nitką jezdni (druga jest chyba remontowana, choć akurat wczoraj było święto, więc robót nie prowadzono). Po obydwu stronach drogi postawiono ekrany oddzielające ją od okolicznych wsi, ale, mam nadzieję że to na czas remontu, oznakowanie jest fatalne. Nie wiadomo kiedy więc przejechaliśmy przez Babsk i inne miejscowości przed Rawą Mazowiecką. Na szczęście nie przegapiliśmy zjazdu na Łódź, z którego skręciliśmy do centrum Rawy. Cel mieliśmy jeden – zobaczyć kolejny zamek książąt mazowieckich. Po drodze jednak zobaczyliśmy dwa barokowe kościoły i klasycystyczny ratusz z czasów Księstwa Warszawskiego. 

W Rawie Mazowieckiej postanowiliśmy też zatrzymać się na obiad. Nie szukaliśmy specjalnie jakiejś restauracji, ale wstąpiliśmy do pierwszej po drodze otwartej pizzerii o nazwie „Gang Leona”. Pizza nie jest potrawą rdzennie mazowiecką, ale nie postanowiliśmy nie grymasić. W międzyczasie zatelefonowałem do naszego kolegi ze studiów historycznych, który jest rdzennym rawianinem, a ten za kilka minut pojawił się w „Gangu Leona”. Pizze, które wg opisu miały być „małe”, były tak wielkie, że poprosiliśmy o pudełko na wynos, ponieważ nie byliśmy w stanie skonsumować ich na raz, choć były bardzo smaczne. 

Radek, nasz kolega, zaprowadził nas do zamku, trochę nam o nim opowiedział, a następnie zabrał nas do siebie do domu, gdzie przy kawce i winku (oczywiście w moim przypadku skończyło się na kawie) spędziliśmy miłą godzinkę na pogawędce, podczas której poruszyliśmy zarówno bieżące tematy związane z gospodarką, politykę, naszą sytuacją zawodową i wakacjami, jak i powspominaliśmy nasze czasy studenckie. 

Ok. 20.00 dotarliśmy na Widzew Wschód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz