wtorek, 23 czerwca 2009

Moskiewskie majstrowanie przy historii

Siedzę sobie w uroczej Hajnówce, po ulewie wdycham wspaniały żywiczny zapach lasu, a tu humor człowiekowi psują wieści z Moskwy. Niejednokrotnie wyrażałem swój sprzeciw wobec traktowania języka jako jedynej dostępnej nam rzeczywistości, bo to prowadzi właśnie do takich sytuacji, jakie tworzą moskiewscy "historycy" generując czyste kłamstwa nazywając się przy tym komisją do przeciwdziałania kłamstwom, czy coś w tym stylu.

Lubimy się pośmiać z braci Kaczyńskich i PiSu, kiedy głośno wyrażają zdenerwowanie przekłamywaniem historii przez Niemców. Krytykujemy ich, kiedy "podskakują" potężnemu niedźwiedziowi, czyli Rosji, a konkretnie jej niekoronowanemu carowi Putinowi. Niewątpliwie reakcje szefa PiSu oraz prezydenta RP robią wrażenie przesadzonych. Jeżeli jednak wydaje nam się, że to ich polityka wywołuje jedynie reakcje Moskwy, to jest to po prostu śmieszne. Kaczyńscy co najwyżej się Moskwie "podkładają", ale to nie ma żadnego znaczenia! Kwaśniewski nie był rusofobem, a Putin traktował go per noga, natomiast lizusostwo Łukaszenki na nic się nie zdało, ponieważ kiedy gangster chce kasy, to ją wyciąga nawet od najlepszego przyjaciela.

Polska odgrywa w wewnętrznej polityce Putina rolę szczególną. Urasta do wroga numer jeden, naród rosyjski jest oburzony i jednoczy się wokół męża opatrznościowego, cara-batiuszki Putina, który na szczęście twardo dzierży ster władzy i nie pozwoli jakimś tam Polakom skrzywdzić matuszki Rosiji. Czy rządzą Kaczyńscy, czy Kwaśniewski, czy Tusk, nie ma żadnego znaczenia. Taki wróg jak Polska jest Putinowi potrzebny do budowy integralności samej Rosji, więc to do niego należy inicjatywa, to on rozdaje karty, to on mówi z kim można handlować, a z kim nie, kogo z kim skłócić i jak manipulować własnym narodem oraz opinią publiczną całego świata.

Bezczelność polegająca na jawnym odwróceniu ról w 1939 roku, jest po prostu niewyobrażalna. Związek Sowiecki, który w sojuszu z Niemcami doprowadził do unicestwienia II Rzeczypospolitej, jest przedstawiony jako ofiara, a Polska, faktyczna ofiara jako wspólnik Hitlera! Coś niebywałego! Po prostu w Moskwie wracają czasy stalinowskie, albo właśnie jesteśmy świadkami wcielenia pomysłów George'a Orwella z jego 1984. Pamiętamy, że praca bohatera tej powieści polegała na nieustannym śledzeniu bieżącej sytuacji politycznej, i zgodnie z nią kompletnym zmienianiu całych okresów historycznych na poziomie źródeł. Jeśli ktoś wypadł z łaski wierchuszki, to nie było możliwe, że 10 lub 20 lat wcześniej odgrywał był w polityce jakąś pozytywną rolę. Zmieniało się więc całe archiwalne numery gazet pod bieżące potrzeby polityczne. To jest powieść, fikcja, wytwór wyobraźni pisarza. Tymczasem widzimy coś takiego na własne oczy. Oczywiście znamy oszczerstwa pewnych kół żydowskich (bo wcale nie wszystkich Żydów), znamy wersje historii niemieckiego Związku Wypędzonych, ale można powiedzieć, że ludzi szalonych, nawiedzonych lub po prostu ludzi złej woli nigdy nie brakowało. Tymczasem mamy do czynienia z czymś, od czego chyba zdążyliśmy się odzwyczaić. Od czasów komuny nikt mający tytuł naukowy i oficjalne poparcie władz jakiegoś kraju nie pozwolił sobie na tak jawne kłamstwa.

Można powiedzieć, że to trzeba przeczekać, pokiwać z politowaniem głową i nie narażać się silnemu sąsiadowi. Musimy jednak pamiętać, że w czasach kiedy wytwory języka są aktami performatywnymi, czyli wystarczają za same fakty, nie możemy sobie pozwolić na takie traktowanie, bo za tym pójdą konkretne konsekwencje. Moskwa w coś gra, i to jest pewne. To jest coś dużo poważniejszego niż "odgrywanie" się na Kaczyńskich. Kaczyńscy i Polska to dla Putina za mała sprawa, żeby się nią przejmować. Inicjatywa należy do niego. Narzuca światu pewną grę, w której Polsce przypada rola kozła ofiarnego. O co w tym jednak chodzi na dłuższą metę? Czy tylko o wewnętrzną konsolidację narodu rosyjskiego wokół Kremla wobec wymyślonego zewnętrznego wroga? A może chodzi o zniszczenie reputacji Polski na całym świecie, w którym jej głos protestu przeciw polityce Moskwy czy to w sprawach gospodarczego terroru, czy obrony suwerenności byłych narodów ZSRR, ma odtąd brzmieć niewiarygodnie i śmiesznie? Może wszystko naraz. W każdym razie sygnał jest przy całej swojej groteskowości bardzo groźny.

2 komentarze:

  1. moskiewskie majstrowanie przy historii odbywa sie zawsze za zgoda innych mocarstw...w tym przypadku usa i uk.
    pan historyk zapomnial chyba o tym ze funkcjonuja tzw.tajne przymierza i umowy.tym razem fraNcja i niemcy zostaly wykluczone z ukladu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło, że ktoś mnie jeszcze uważa za historyka. Z historykami jest tak, że nie mogą się zajmować czymś, czego nie mogą udowodnić. Na temat tajnych przymierzy, o ile nie zostały potem ujawnione, nie może się w ogóle wypowiadać, bo nie wiadomo, czy w ogóle istnieją. Współczesnymi tajnymi umowami zajmą się historycy, ale za jakieś 50 lat.

    OdpowiedzUsuń