niedziela, 10 maja 2009

Zamiast urodzinowej imprezy...

Wczoraj skończyłem 44 lata. Ponieważ nie mogę podzielić się z czytelnikami bloga tortem, ani innymi smakołykami, "częstuję" Was moją ulubioną muzyką. 

Narciso Yepes nie ma sobie równych...



Tak naprawdę to ja jestem "boyish man" ;)



Alkoholem też Was przez internet nie poczęstuję, ale zobaczcie, co ta dziewczyna wyprawia w swoim "pijanym stylu" ;)



A na koniec fragment z Porgy and Bess...


4 komentarze: