niedziela, 3 maja 2009

Konstytucja 3 Maja w ujęciu profesora Andrzeja Chwalby

Dzisiaj obchodzimy rocznicę uchwalenia pierwszej polskiej konstytucji, a drugiej, po amerykańskiej, na świecie. W związku z tym Onet opublikował "kontrowersyjny" wywiad z profesorem Andrzejem Chwalbą z Uniwersytetu Jagiellońskiego. 

http://wiadomosci.onet.pl/1555223,1292,1,konstytucja_3_maja_zgubila_rzeczpospolita,kioskart.html

Czytając ten tekst, a także komentarze studentów historii pod nim, zastanawiam się, czy istnieje coś takiego, jak liczba lat poświęcona studiowaniu jakiegoś przedmiotu, która gwarantowałaby wydawanie mądrych wyroków na jego temat. Jestem coraz bardziej pesymistyczny w tym względzie. Oto człowiek z tytułem profesorskim popisuje się koncepcją, że gdyby nie konstytucja 3 maja, nie byłoby rozbiorów, a lepiej byłoby przetrwać Polsce jako protektorat rosyjski, niż w ogóle nie przetrwać. W dodatku, dodaje profesor, nowoczesność w naszym państwie wprowadziłby nam kilka lat potem Napoleon, więc wyskakiwanie z rewolucyjnym aktem (bo tak konstytucja była postrzegana przez państwa ościenne) było polityczną nierozstropnością. 

Sojusz z Prusami, o który oparli się reformatorzy, był oczywiście wielką naiwnością i tu trzeba się z profesorem Chwalbą zgodzić. Prusy nie były zainteresowane wzmacnianiem Rzeczypospolitej, a wręcz przeciwnie, na jej rozbiorze mogły najwięcej zyskać. To jest prawda. Stawianie jednak zarzutu twórcom konstytucji, że ośmielili się ją uchwalić, czym sprowokowali rozbiory, to jakaś kosmiczna bzdura. 

Może zarówno profesor Chwalba jak i studenci popierający jego tezy powinni użyć więcej wyobraźni i "wejść" w umysły roformatorów z okresu Sejmu Wielkiego? Oto Hugo Kołłątaj i jego koledzy zbierają się i myślą tak: "Konstytucja? Dobry pomysł, ale lepiej nie. Nie drażnijmy carycy. A nuż się pogniewa i tupnie nogą? Lepiej zaczekajmy 20 lat z reformą państwa. Załatwi ją nam cesarz Francuzów, Napoleon". Kto w 1791 roku mógł przewidzieć, że pojawi się ktoś taki, jak Napoleon Bonaparte? Kto mógł przewidzieć, że wypowie wojnę całej Europie i zacznie w niej wprowadzać nowoczesne porządki? Kto mógł przewidzieć, że zdecyduje się na wyprawę na Rosję? Kto mógł przewidzieć, jak się zachowa wobec Polski i Polaków. Być może bracia sarmaci w obawie przed jego niebezpiecznymi nowinkami, murem stanęliby przy carze Rosji, który gwarantowałby stary porządek. 

To, co proponuje profesor Chwalba, to rzeczywistość PRLu, a może bardziej Królestwa Kongresowego, tylko już w latach 90. XVIII wieku. Wszyscy krytycy powstań (które faktycznie były obliczone "na zamiary" i przez to przegrane) wychodzą z założenia, że lepiej było siedzieć cicho, słuchać obcych władz, a potem ewentualnie poczekać na zmianę sytuacji międzynarodowej. Tak przecież po setkach lat zniemczenia pojawili się na arenie politycznej Czesi czy Słoweńcy. Czy Polacy powinni iść tą drogą?  Czy można stawiać naszym przodkom zarzut z tego, że chcieli być historii podmiotem a nie biernym przedmiotem?  

Twórców "Solidarności" też można oskarżyć z pozycji filisterskich o to, że sprowokowali stan wojenny. Można by ich oskarżyć o igranie z ogniem, bo przecież istniał Związek Sowiecki. Zamiast "Solidarności" i okrągłego stołu, powinniśmy poczekać na to, aż Gorbaczow sam zdemontuje swoje państwo (ostatnio redaktor Rafał Ziemkiewicz razem z doktorem Antonim Dudkiem wypowiadali się w telewizji, że rozpad bloku wschodniego i ZSRR był wpisany w politykę władz  tego ostatniego co najmniej od 1986 roku, jeśli nie już 1983).

Błędów popełniamy w historii co nie miara i to jest prawda, ale nóż się w kieszeni otwiera, kiedy z ust profesora historii słyszy się dokładnie to, co powtarzała kołtuńska szlachta w XVIII wieku, że "nierządem Rzeczpospolita stoi", czyli niech Polska będzie słaba, a rządy w niej chaotyczne i niestabilne, bo nikt wtedy nie będzie miał interesu na nią napaść.  Silna natomiast stałaby się zagrożeniem dla sąsiadów, którzy wtedy zechcą ją we własnym interesie osłabić. Ten typ myślenia zawsze był pokazywany w szkolnych podręcznikach jako przykład głupoty w najczystszej postaci. Tym razem pojawia się w ustach człowieka z tytułem profesorskim. Tylko pogratulować. 

Podczas jednych z zajęć z historii dwudziestolecia międzywojennego z doktorem (wówczas) Andrzejem Harasimowiczem na Uniwersytecie Łódzkim, pewien nasz kolega (oryginał i dziwoląg zresztą) stwierdził, że polskie próby dozbrojenia armii przyspieszyły napaść Niemiec na nasz kraj. Dr Harasimowicz odpowiedział, że "jeżeli uważa pan, że kupno kożucha powoduje nadejście zimy, to ma pan rację".  Taką odpowiedź dedykuję również profesorowi Chwalbie i zwolennikom jego "nauk". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz