piątek, 28 września 2012

O JOWach i Operze



Wczoraj wziąłem udział w spotkaniu białostockich (i podlaskich) zwolenników ruchu zmieleni.pl. Atmosfera pubu, zwłaszcza muzyka zagłuszająca rozmowę nie do końca może sprzyjała poważnym dyskusjom, ale myślę, że spotkanie było udane. Porozmawialiśmy sobie w przyjaznej atmosferze o celach ruchu i oczywiście o dalszych krokach, jakie mamy zamiar podjąć. Wśród uczestników spotkania było kilka osób z ruchu na rzecz JOWów, który, jak się dowiedziałem, ma już całkiem długą tradycję w Polsce, ale któremu potrzebny był impuls w postaci inicjatywy Pawła Kukiza, ponieważ inaczej ruch ten najprawdopodobniej pogrążyłby się w marazmie spowodowanym brakiem możliwości manewru. Niestety nie jesteśmy społeczeństwem, którego przedstawiciele chętnie angażują się w działania społeczne i są gotowi poświęcić mu swój czas i energię. „Słomiany ogień” w pewnych działaniach jest już przysłowiowy. Tym razem przynajmniej część z nas uświadomiła sobie, że należy gruntownie zmienić podstawę ustrojową Polski, ponieważ w przeciwnym razie pozostaniemy narodem biernym, narzekającym na polityków, ale nie próbującym nawet na nich wpłynąć.

W obecnym systemie jesteśmy praktycznie pozbawieni jednego z podstawowych praw obywatelskich, a mianowicie biernego prawa wyborczego, czyli prawa do wystawiania własnej kandydatury na stanowiska obieralne. To sprawia, że wybory traktujemy nie jako współudział w rządzeniu krajem, ale jako plebiscyt popularności tej czy innej watahy, a nawet nie tejże watahy, a watażki stojącego na jej czele.

Do JOWów trzeba ludzi przekonywać i pozyskiwać nowych ich zwolenników, bo tutaj chodzi o całą jakość życia politycznego. Chodzi też o to, jak wielu z nas faktycznie wierzy w demokrację. Jest to niestety ustrój, w którym trzeba się liczyć z tym, że mogą wygrać nasi przeciwnicy polityczni i będziemy musieli to uszanować. Niemniej rzecz w tym, żeby się dogadać co do kwestii zasadniczej, a mianowicie, że w ogóle nam zależy na tym, żeby demokracja funkcjonowała. Obserwując działania poszczególnych partii widzimy jak na dłoni, że one obywatelom nie ufają. Ani jedna z nich nie chce zmiany ordynacji wyborczej, bo wtedy faktycznie w jakimś okręgu mógłby zostać wybrany ktoś z spoza kwintetu partii o ustalonej obecnie pozycji, a tego żadna z nich by nie chciała.

Propagowanie idei jednomandatowych okręgów wyborczych to jedno z najważniejszych zadań, jakie widzę przed ruchem. Czy będziemy w stanie przebić się do mechanizmów ustawodawczych, które faktycznie JOWy wprowadzą, zobaczymy. Chodzi o to, jak to powiedział Waldemar Kozakiewicz, jeden z uczestników wczorajszego spotkania, żeby wywołać tsunami, a nie tylko burzę.

Burzę natomiast dzisiaj prawdopodobnie będą chcieli wywołać zwolennicy Janusza Korwina-Mikke pod oficjalnie otwieraną dzisiaj Operą w Białymstoku. Młodzi zwolennicy Nowej Prawicy będą protestować przeciwko wielkim kosztom jakie towarzyszyły budowie, kilkakrotnie większym niż zapowiadane i faktowi, ze z publicznych pieniędzy trzeba będzie Operę utrzymywać. Jeśli chodzi o punkt pierwszy, to można oczywiście sarkastycznie pogratulować refleksu – pieniądze zostały wydane i już nic nie da się zrobić. Koszty, które okazały się większe od tych zapowiadanych faktycznie wymagałyby zbadania, bo oczywiście niewykluczone, że ktoś przy okazji publicznej inwestycji „ukręcił lody”, ale gmach już stoi i dzisiaj odbędzie się tam premiera.

Co do tego, że trzeba utrzymywać gmach i zespół artystów, jest oczywiste i oczywiste jest również, że miasto w tych kosztach też będzie partycypować. Pojawia się odwieczne pytanie, czy nie lepiej te pieniądze dać na głodne dzieci, albo na budowę lotniska itd. Takich argumentów nigdy nie zabraknie. Tymczasem „ubogich zawsze będziecie mieli między sobą”, że zacytują klasyka odpowiadającego na zarzuty uczniów wobec kobiety, która wylała mu na stopy drogocenny wonny olejek, natomiast cywilizowane miasto o ambicjach metropolitalnych operę powinno mieć. Są bowiem rzeczy na których się zarabia i są rzeczy na które się zarabia.

Głosiciele nauk na temat prowadzenia własnego biznesu, bogacenia się itp. powtarzają, że większość z nas nigdy się nie wzbogaci, ponieważ źle dysponujemy naszymi przychodami. Większość przeznaczamy na konsumpcję, podczas gdy powinniśmy pieniądze wkładać w coś, co nam je pomnoży. Święta prawda, ale nie można popaść w skrajność. Jednym z przykładów podawanych przez tych nauczycieli jest posiadanie samochodu. Udowadniają oni, że dla większości z nas jest to zbędny luksus, który nam pieniądze wyciąga z kieszeni, a nie przysparza (oczywiście, jeżeli nie używamy samochodu w celach zarobkowych). Jest to niewątpliwie prawda. Można jednak zadać pytanie po co się żyje. Czy po to, żeby tylko pomnażać dobra kosztem życia, które przemija nie wiadomo kiedy? Osobiście samochodu używam na większą skalę tylko w wakacje. Faktycznie w ciągu roku akademickiego mógłbym do pracy albo chodzić  piechotą, albo jeździć autobusem. Niemniej nie chcę się wyrzekać swoich rodzinnych wycieczek po Polsce, do których samochód jest niezbędny. Na dodatek takie wycieczki to też same wydatki i zero przychodów. Na to jednak zarabiam, po to właśnie pracuję, żeby móc sobie tak właśnie spędzić czas wolny.

Wbrew porównaniu, jakiego użył wczoraj jeden z uczestników spotkania, Opera Białostocka to nie jest Barejowski „Miś”. Ona ma szansę stać się wielkim ośrodkiem ożywiającym życie kulturalne nie tylko Białegostoku, ale całego regionu. Jeżeli utrzyma się na wysokim poziomie, może przyciągać widzów z całej Polski, a także z sąsiednich krajów (Litwy, Białorusi). Zamiast robić protesty przeciwko budynkowi, który już stoi, lepiej się zastanowić, jak faktycznie efektywnie go utrzymać. W tym momencie korwinowcy, i jakaś sekta zielonych robią burzę w szklance wody chyba tylko po to, żeby publicznie zaznaczyć swoje istnienie.

Temat protestu pod gmachem Opery został poruszony przez młodego działacza Nowej Prawicy, który również uczestniczył we wczorajszym spotkaniu. Całe szczęście, że generalnie nie daliśmy się odwieść od głównego tematu rozmowy, jakim były JOWy. W takich ruchach niewątpliwie zawsze pojawią się tacy, którzy będą chcieli przemycić jakieś swoje poglądy polityczne, które bezpośrednio z ordynacją wyborczą nie mają nic wspólnego.

Myślę, że w spotkaniu uczestniczyli ludzie o różnych poglądach politycznych, którzy jednak ich nie eksponowali, ponieważ chodzi nam w tym wypadku tylko o jedną sprawę – wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych. Młody zapaleniec, który iście po korwinowsku rzucał hasła typu „a, ten to lewak”, na szczęście nie zdominował spotkania. Ruch na rzecz JOWów z natury musi być bowiem ruchem otwartym i przyciągającym wszystkich, a nie ruchem wykluczającym, sekciarskim, przypinającym łatki przeciwnikom politycznym.

Mam kompletnie odmienne zdanie na temat konieczności istnienia Opery w Białymstoku, niż większość zebranych, ale to w tym wypadku nie ma żadnego znaczenia. Oczywiście istnieje obawa, że na jakimś etapie ktoś się z kimś pokłóci na temat z JOWami nie związany i się obrazi na cały ruch. Mam szczerą nadzieję, że jednak w tym wypadku wykażemy się wszyscy odpowiedzialnością za tę jedną sprawę, wokół której się organizujemy i nadal będziemy wspólne działać na jej rzecz.

2 komentarze:

  1. Bardzo słusznie, takie instytucje jak opera czy lotnisko itp nawet zoo, służą zwiększeniu atrakcyjności miasta, a przez to i przyciągnięciu inwestorów. Jeżeli miasto nic nie będzie zrobić, to i pies z kulawą nogą tu nie zajrzy.
    Więc popieram Twoje zdanie, Stefanie:)
    Maciek

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Opera Białemustokowi służy
    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=MaDRdIoJ4_M

    OdpowiedzUsuń