piątek, 20 maja 2011

Spirala (5)


Przeprowadzono reformy, o których można wszystko powiedzieć, ale nie to że były populistyczne (reformy Balcerowicza). Rząd Jerzego Buzka początkowo wydawał się ukoronowaniem demokracji w działaniu. Oto przeprowadzono cztery reformy, które miały zapewnić przyszłym pokoleniom lepsze życie. Wszystko demokratycznie i kulturalnie.

I co nagle się stało? Błąd w obliczeniach, szwindel czy inna katastrofa, ale oto minister rządu AWS przyznaje, że jest finansowa klapa. Władzę przejmują demokratycznie postkomuniści. Ci dają spektakl kompletnej beztroski i bezczelności w korzystaniu z przywilejów władzy. Na tym postanawiają zbić kapitał polityczny dwie partie centrowo-prawicowe PO i PiS. Ma powstać kolacja. Ale PO to rzekomo liberałowie, wolnorykowcy, zwolennicy niskich podatków i ułatwień dla przedsiębiorców. Tutaj PiS uderza w nutę populistyczną i przedstawia się jako partia obrońców bezpieczeństwa socjalnego obywateli. Pomijam tu cały wachlarz populistycznych haseł negatywnych, tzn. wymierzonych przeciwko komunistom i ich sojusznikom, z którymi do spółki nadal okradają Polskę. Pomijam, bo być może PiS miast w tym wypadku rację, ale taktykę walki, jaką przyjął to dla mnie kompletna głupota i przyczyna spadku popularności tej partii.

Komuniści przegrywają z kretesem, ale do POPiSu nie dochodzi. Wręcz przeciwnie. Osobowości przywódców są tak silne, że współpraca nie jest możliwa. Uważając się za szczerego liberała, zagłosowałem na PO. Wtedy partia Tuska przegrała. Przy kolejnych wyborach, jak pamiętamy, odniosła już sukces.

Co też zrobi rząd PO? Wprowadzi podatek liniowy, żeby ożywić przedsiębiorczość, ułatwi procedury rejestracji działalności gospodarczej, wybuduje autostrady, których postęp w czasach PiSu był żenująco słaby, wzniesie stadiony, ograniczy biurokrację redukując liczbę urzędników itd. itp. Otóż nic z tego! Samo zdobycie władzy przez ekipę Donalda Tuska okazało się nie środkiem do realizacji celu, ale celem samym w sobie.

Kiedy PiS atakuje PO, trochę mnie to drażni, a to dlatego, że przeważnie się czepia zupełnie nie tego, co trzeba i robi tylko ludziom wodę z mózgu. W 2008 roku Janusz Korwin-Mikke zauważył, że czepianie się Tuska za to, że sobie pojechał do Peru, jest śmieszne i nie ma sensu. Przy okazji jednak sam wysunął zarzut o wiele poważniejszy i, jak się dzisiaj okazuje, całkowicie słuszny Otóż rząd PO nie miał i nie ma żadnego programu. Bycie u władzy jest dla tych ludzi celem samym w sobie, a więc długoterminowe planowanie działań jest wg nich najwyraźniej niepotrzebne. Następuje nieustanna improwizacja i jednorazowe działania na pokaz, co robi wrażenie jakiejś nerwowej szarpaniny albo bezsilnego miotania się.

Korwin-Mikke w swoim wystąpieniu z 2008 roku słusznie stwierdził, że Donald Tusk, gdyby z góry ustalił pewien harmonogram działań, czyli zrobił coś na kształt nakręcenia zegarka (metafora moja), to mógłby sobie nawet pojechać i na miesięczny urlop i nic by się nie stało, bo ministrowie i urzędnicy robiliby po prostu swoje, ponieważ wiedzieliby co robić. Tymczasem bez Tuska wszystko się rozłazi, bo on przyzwyczaił swoich ludzi do ręcznego sterowania. A że sam do pracusiów nie należy, jego decyzje nie zawsze są należycie przemyślane. On nie nakręca zegarka, bo po prostu takiego zegarka w ogóle nie ma.

Beztroska Donalda Tuska nie jest w historii niczym nowym. Oddawanie się przyjemnościom (już darujmy, że na koszt podatników - ja mu w każdym razie swoją działkę daruję) w obliczu nieciekawej sytuacji też już było. A tymczasem ma śmiertelnego wroga, który zrobi wszystko, żeby go zniszczyć. Jarosław Kaczyński nie przepuści żadnej okazji, żeby do zniszczenia Tuska doprowadzić.

Populizm istnieje po obu stronach. Można powiedzieć, że populizm jest immanentną częścią demokracji. O ile jednak PO jest nadal legalnie wybraną partią tworzącą legalny rząd, PiS sięga do metod znanych już od starożytności. Neguje samą legalnie wybraną władzę i szuka sojuszników już nie tylko u starszych ludzi prowadzonych przez toruńską rozgłośnię, ale ostatnio wśród kiboli, czyli ludzi, dla których z kolei walka dla samej walki jest wartością najwyższą. Czy zamierza na czele starszych pań z krzyżami i młodych chłopców z ogolonymi głowami pomaszerować na Sejm/Belweder, czy jeszcze gdzie indziej, i objąć władzę? Myślę, że nie. Uważam, że Jarosław Kaczyński mimo wszystko jest nadal człowiekiem cywilizacji. Ale ci jego sojusznicy…

Niezadowolenie społeczne już jest. Podwyżki cen już nastąpiły. Są to podwyżki boleśnie odczuwalne! Gospodarka nie kręci się tak, żeby zapewnić ludziom zatrudnienie, a co ważniejsze, godziwe zarobki. Przywódca niezadowolonych już jest, a w dodatku ma za sobą gromadę gotową chwycić pałki i maczety. Czyżby sinusoida zbliżała się do swojego najniższego punktu? Rządu Donalda Tuska, ani jego samego, nie będę żałował. Co jednak nastąpi potem? Na poprawę sytuacji gospodarczej zbytnio bym nie liczył. Chyba, że nagle zaczniemy robić duże pieniądze na gazie łupkowym. Ale to jest całe osobne zagadnienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz