czwartek, 30 czerwca 2011

"Joga w parku", czyli miły przedsmak wakacji

Wstyd się przyznać do takiego komputerowego analfabetyzmu, ale dopiero pod koniec maja odkryłem, że mogę obserwować statystyki swojego bloga. Nie spodziewałem się fajerwerków, jak na blogach poświęconych plotkom i prowokacjom politycznym, czy to z jednej czy innej opcji, bo tam aż się skrzy od dziesiątek, jeśli nie setek komentarzy. Niestety nie odbiegają one poziomem od forum Onetu, więc z pewnością nie mam czego żałować. Miłym zaskoczeniem było jednak to, że istnieje pewne stałe grono ludzi, którzy odwiedzają mój blog regularnie. Geograficznie najwięcej mam odwiedzin z Polski, na drugim miejscu jest Wielka Brytania, potem Stany Zjednoczone. Od czasu do czasu odwiedzają mnie goście z Niemiec, Francji i Ukrainy. Najbardziej zaskoczony jestem (oczywiście mile), że na mojego bloga dość regularnie zagląda ktoś z Malezji, a kilkakrotnie miałem tez wizytę z Iranu. Jak widać nasi rodacy podróżują i albo na krótko albo na stałe osiedlają się poza Polską.

Czerwiec był prawdopodobnie miesiącem jakiegoś neurotycznego napięcia, ponieważ zgadzam się ze zwolennikami teorii, że pisanie jest objawem swego rodzaju neurozy. Wcześniej nie odczuwałem aż takiej wewnętrznej potrzeby dzielenia się z całym światem tym, co mi akurat chodziło po głowie. W ostatnim miesiącu jednak pęd do zrobienia wpisu na blogu był przemożny.

Dzisiaj dałem ostatnie przed wakacjami wpisy egzaminacyjne, więc wydaje mi się, że powoli mogę się przestawiać na tryb letni. Mam co prawda jeszcze kilkadziesiąt stron do przetłumaczenia do niedzieli, ale nie mając natłoku myśli związanego z obowiązkami w kilku różnych uczelniach, będę mógł się skoncentrować tylko na tym tłumaczeniu, więc wierzę, że skończę je szybko.

Tymczasem miły przedsmak wakacji poczułem dzisiaj dzięki bardzo ciekawej i pożytecznej inicjatywie, jaką jest "Joga w parku". Zajęcia z jogi na świeżym powietrzu odbywają się w Białymstoku od kilku tygodni (jak mi się wydaje), ale dopiero dzisiaj miałem czas, żeby się na nie wybrać z żoną. Skwerek przed akademikiem Uniwersytetu Medycznego na Plantach wypełnił się tuż przed 18.00 gromadką miłośników rozciągania i zorganizowanego oddychania. Spektrum wiekowe, rzec można, było pełne. Przyszli bowiem młodzi rodzice z bardzo małymi dziećmi, które co prawda nie ćwiczyły, ale przyglądały się jednemu z rodziców (drugie musiało się jednak skoncentrować na nich), były nastolatki, i to jak się wydaje od 11 do 19 roku życia, były osoby w sile wieku, dojrzałe, jak i bardzo dojrzałe. Dało się zaobserwować, że więcej było pań, ale nie można powiedzieć, że zabrakło mężczyzn w różnym wieku. Uczestnicy zajęć ćwiczyli bardzo solidnie, dając z siebie wszystko mimo, że niektóre ćwiczenia stanowiły pewne wyzwanie. Nie na tyle jednak, żeby nie mógł ich wykonać ktoś początkujący.

Bardzo ważna były polecenia instruktorki, która co kilka minut przypominała, że joga nie polega na współzawodnictwie i porównywaniu się do kogoś innego. Joga to dialog z własnym ciałem i tylko z nim. Bardzo mi się to podejście podoba.

Nie powiem, że jestem zupełnym nowicjuszem, bo choć nigdy nie ćwiczyłem pod okiem instruktora, co jakiś czas regularnie wykonuję po kilka asan dziennie. Kiedy jednak człowiek podda się kieratowi obowiązków związanych z zarabianiem pieniędzy, często umyka gdzieś ta godzina, którą powinno się poświęcić na ćwiczenia fizyczne. Mam nadzieję, że właśnie teraz znowu będzie trochę czasu na to, żeby zadbać o zdrowie. Wiem bowiem z doświadczenia, i nikt nie musi mnie do tego przekonywać, że kiedy ćwiczę regularnie, w tym jogę, czuję się po prostu o wiele lepiej. Przestają mnie boleć plecy, spada ciśnienie i cukier do normy. Doświadczyłem tego sam na sobie i dlatego wiem co mówię. Nikt nie musi przekonywać mnie, ale ja też nie czuję jakiegoś zapału misjonarskiego. Z wielką frajdą po prostu dzielę się tym, czego sam doświadczam.

Inicjatywa prowadzenia darmowych zajęć, z którą, jak powiedziała instruktorka, ma coś wspólnego prezydent miasta (nie wiem czy jako sponsor, czy w jakiś inny sposób), jest wg mnie fantastyczna. Żyjemy w takich czasach, że nie każdego stać na wykupienie zajęć z jogi, które nie należą do najtańszych. Tymczasem sama idea propagowania zdrowego trybu życia jest godna pochwały, bo chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Lepiej jeść zdrowe rzeczy, które naprawdę potrafią być smaczne, i wykonywać ćwiczenia fizyczne (wcale niekoniecznie bardzo intensywne), niż pakować grube tysiące producentom pigułek.

Piszę takie banały i myślę sobie, ze wielu może to zdenerwować, bo przecież nikt głupi nie jest i rzeczy oczywiste rozumie. Niestety znam osobiście skądinąd wspaniałych ludzi, którzy wolą się całkowicie oddać w ręce lekarzy i farmaceutów, i bez szemrania połykają garście tabletek, których działanie uboczne robi spustoszenia w ich organizmach, niż choćby zacząć od prostych ćwiczeń jogi. Teraz jest świetna okazja, bo można pójść do parku, wykonać kilka ćwiczeń i samemu się przekonać, czy po kilku tygodniach regularnych ćwiczeń, nie poczujemy się lepiej. To nic nie kosztuje, a warte jest wiele. Ktoś kiedyś powiedział, że najlepsze rzeczy w życiu są za darmo. Świeże powietrze (Białystok to najczystsze miasto w Polsce), relaksująca atmosfera i joga. Gorąco polecam.

1 komentarz:

  1. It is mutual, еspecіally after a lymρh
    drаinаgе in the musсleѕ aѕ aԁνantаgеouslу as deсease painful sensation аnd tension.

    Withal, if the mom-to-be is suffeгіng аnу complісatіons or уou but
    not the tantra technіque. Although thiѕ tаntгic massage iѕ one anԁ nο
    onе wants to thіnk just about theіr other hаlf without
    blaԁder control and, еven worse, they could enjoy sех lеѕѕ aftегwaгd.

    Τheѕe іncluԁe but arе not limitеԁ
    to: Increaseԁ circulatіοn ԁіminution
    in ѕtrain Α рlаcіd enjoy thе benefits of а Tаntric Massage .


    my web blog :: tantra london
    my page - london tantra

    OdpowiedzUsuń