czwartek, 8 marca 2012

8 marca (tekst okolicznościowy), czyli kilka refleksji wcale niewesołych

Dzięki znajomym z Facebooka czytam czasem bardzo ciekawe i pouczające teksty. Dzisiaj, chyba z racji tego szczególnego dnia, trafiłem na taki wywiad: http://pietkundudek.nowyekran.pl/post/55322,feministki-szykuja-rzez, z którego dowiadujemy się, że feministki to wściekłe baby myślące tylko o tym, żeby zgotować mężczyznom holokaust. Jak zwykle mam problemy ze słownictwem, bo słowo „feministka” nie jest wg mnie doprecyzowane, gdyż ideologii związanych z płcią, a konkretnie z płcią żeńską jest co najmniej kilka, a wiele z nich używa na swoje określenie przymiotnika „feministyczny”.


Przemoc wobec kobiet nie jest oczywiście polską „specjalnością”. Poznajemy ją przecież najlepiej z hollywoodzkich filmów. Wszyscy oczywiście wiemy z doniesień prasowych o traktowaniu kobiet i dziewczynek w Afganistanie, do opuszczenia którego i zostawienia go w rękach fanatyków religijnych wzywają wszyscy „postępowcy” świata. W Ameryce, kiedy maltretowana kobieta się przełamie i zgłosi przestępstwo policji i wymiarowi sprawiedliwości, sąd jeśli nie wsadza drania do więzienia, to przynajmniej nakazuje mu trzymać się od swojej ofiary z daleka. I ta decyzja jest egzekwowana!

W Polsce jest to sytuacja praktycznie nie do wyobrażenia. Kobieta i mężczyzna często mieszkają pod jednym dachem nawet po rozwodzie, bo po prostu nie ma takiej możliwości (przede wszystkim finansowej), że któreś z ex-małżonków się wyprowadziło. Maltretowana żona jest więc skazana na życie z bydlakiem, który ją bił, potem żałował, potem znowu bił itd.

Niedawno mogliśmy przeczytać o maltretowanej żonie policjanta, za którego w sądzie poręczyli wszyscy koledzy z posterunku, więc łobuz wyszedł do domu i będzie odpowiadał z wolnej stopy. Problem prawdopodobnie polega na tym, że w Polsce takich rzeczy jak prawo nie traktuje się zbyt poważnie, czego jest kilka przyczyn (m.in. jego nieżyciowość, a wręcz antyobywatelskość), a to powoduje, że praktycznie wszyscy żyjemy w jakiejś jednej wielkiej zmowie, puszczamy do siebie oko i mówimy „prawo prawem, ale przecież znamy życie”. Wszystkie chłopy wiedzą, że „baby są jakieś inne”, a „my w policji to same bycze chłopy przecież jesteśmy i wiemy jak jest.” Decyzje sądów potrafią być zadziwiające (to taki eufemizm), w związku z czym wiele kobiet czuje się w swojej beznadziejnej sytuacji osamotnione.

Kiedy kobieta pochodzi z tzw. normalnego domu, może przynajmniej liczyć na swoich rodziców, co oczywiście stawia ją w lepszej sytuacji od Afganek, które od dziecka traktowane są jako coś gorszego a ojcowie nie wykazują jakichś więzi z córkami.Oczywiście gorzej jest, jeśli kobieta nie chce się zwrócić do rodziców (jeśli jeszcze żyją) o pomoc, bo jest bez pamięci zakochana w mężu, albo w inny patologiczny sposób od niego uzależniona.

Jeszcze kilka lat temu myślałem, że przemoc wobec kobiet to przede wszystkim kwestia marginesu społecznego. Zmieniłem zdanie, kiedy się dowiedziałem o rozwodzie pewnego lekarza, którego znalem jako niezwykle ujmującego i kulturalnego faceta, który, jak się okazało regularnie tłukł żonę. Ta wiadomość przez kilka dni nie pozwoliła mi dojść do siebie, bo po prostu zwątpiłem w swoją zdolność pojmowania świata.

Jako mężczyzna chciałbym coś wrzucić dla równowagi. Znałem bowiem facetów, których kobiety nie tylko wykorzystywały finansowo, ale potrafiły podnieść krzyk w celu wywołania wrażenia u sąsiadów, że są maltretowane. Takie rzeczy się zdarzają. Nie stanowią jednak równowagi dla zjawiska bicia żon przez mężów, więc nic mi z tego retorycznego zabiegu nie wyjdzie.

Kobiety w Europie i w Ameryce mają pełnię praw obywatelskich. Możemy być dumni z tego, że Polska była jednym z pierwszych państw świata, które zapewniło kobietom prawo do głosowania w wyborach (warto to porównać z często stawianą za wzór Szwajcarią). Modele życia codziennego wynikające z długoletniej tradycji to jednak coś innego. Mimo praw obywatelskich, kobiety z trudem przebijały się do niektórych zawodów (oczywiście lata powojenne wsadziły je na traktory, skąd czym prędzej same zeszły). Doskonale pamiętam uwagi starych profesorów uniwersyteckich, z których prawie każdy był mizoginem, którzy bez skrępowania twierdzili na wykładach, że kobiety przychodzą na studia, żeby znaleźć mężów. Protekcjonalne traktowanie kobiet, czyli niby „jestem po twojej stronie, ale przecież zdajesz sobie sprawę, że beze mnie byś zginęła” (w domyśle „bo jesteś głupiutka”) to wręcz stały element czegoś, co nazwałbym swoistym rodzajem flirtu, czy też gry erotycznej. Znam kobiety, które rozkosznie wchodzą w narzuconą im w tej grze rolę i być może są nawet szczęśliwe.

Na szczęście żyjemy w czasach, w których o wszystkim można głośno mówić. Zdecydowana większość kobiet, które znam, to świadomi swojej wartości ludzie, którzy nie pozwolą sobie na złe traktowanie. Od czasu do czasu jednak dowiadujemy się o tym, że środowisko, w którym żyjemy, niekoniecznie odzwierciedla całość społeczeństwa. Jest jeszcze mnóstwo do zrobienia.

W tym kontekście artykuł straszący jakimiś nawiedzonymi idiotkami dążącymi do eksterminacji mężczyzn wygląda jak jakaś kpina. Prawdopodobnie chodzi o wywołanie w mózgu czytelnika sprzężenia słowa "feministka" z "potwór", albo "idiotka".

Komuniści ustanowili 8 marca Dniem Kobiet, co różne odłamy feministek przyjmują różnie. Jedne uważają, że tak, taki dzień, przynajmniej jeden w roku, im się należy. Inne wręcz przeciwnie, twierdzą, że to jakiś „dzień litości dla zwierząt” i jeżeli faceci myślą, że tego dnia odkupią swoje winy z całego roku, to się grubo mylą i „niech się wypchają”. Myślę, że w tym wypadku każde z podejść jest w jakimś stopniu uzasadnione.

Trzeba przede wszystkim szukać pozytywów. Dzięki temu, że ludzie pamiętają o 8 marca, zagadnienie sytuacji kobiet jest podnoszone, czasem „odgrzebywane” i dyskutowane. Niewątpliwie dobrze by było, gdyby dyskusja nie wygasała po Dniu Kobiet i wciągnęła więcej ludzi podejmujących ważne decyzje. Tego przede wszystkim życzę wszystkim Kobietom z okazji ich Dnia.

1 komentarz:

  1. Mądrze prawisz i ja ci za ten pro-kobiecy (żeby nie używać słowa na "F")punkt widzenia w dzień kobiet, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń