wtorek, 27 marca 2012

Promocja miasta stołecznego Warszawy


Wracam sobie dziś po południu z Hajnówki i słucham programu II PR, ponieważ radia słucham przede wszystkim w samochodzie. W pewnym momencie słyszę list dotyczący stołecznych teatrów. Z tego, co się zorientowałem, chodziło o protest przeciwko cięciom w budżecie miasta, w tym obniżenie dotacji na teatry o 12% z uzasadnieniem, że pieniądze te bardziej się przydadzą na promocję miasta.

Kilka tygodni temu z kolei trafiłem przypadkiem na program w telewizji, w którym mówiono o zamykaniu stołecznych szkół. Jeden z oburzonych radnych opozycyjnych przypomniał, że miasto robi kilkumilionowe oszczędności na szkołach, podczas gdy na promocję miasta przeznacza milionów kilkadziesiąt.

W końcu gdzieś w Internecie trafiam na informację o zamykaniu stołówek w stołecznych szkołach ze względu na kolejne oszczędności. Wynika jednak z tego, że obecnie jest jedna tylko gałąź działalności budżetowej Warszawy, na którą władze stolicy nie żałują pieniędzy – jest to promocja miasta.

Do tej pory, kiedy słyszałem hasło „promocja miasta” przechodziłem nad tym do porządku dziennego, bo przecież wiadomo, pewnym miastom przydaliby się bogaci inwestorzy, a więc napływ kapitału, a przez to ożywienie gospodarcze i więcej miejsc pracy, przydałoby się więcej turystów zostawiających pieniądze w hotelach, restauracjach i barach. Wszystko jasne, ale ostatnio w kontekście Warszawy właśnie, zacząłem się zastanawiać, na czym polega promocja stolicy i dlaczego jest taka ważna?

Przede wszystkim, co przynosi promocja miasta? Co może przyciągnąć inwestorów? Doskonała infrastruktura, szybkie procedury w urzędach, wykwalifikowana kadra pracownicza itp. Czy do tego potrzebna jest jakaś sztuczna działalność promocyjna? A jeśli tak, to jak ona właściwie wygląda? Czy do potencjalnych inwestorów kieruje się specjalny program reklamowy? A może organizuje się dla nich drogie przyjęcia, upija i podsuwa luksusowe damy do towarzystwa, które szepcą im do ucha – „zainwestuj w Warszawie, wiesz takie miasto w Polsce, fajnie tam jest, zobaczysz, że będziesz zadowolony”?

A jak się promuje Warszawę wśród turystów? Przy pomocy milionów złotych warszawskich podatników reklamują miasto w zagranicznych telewizjach, czy może rozsyła się plakaty z kolumną Zygmunta do zagranicznych biur podróży? No nie wiem. Trochę sobie sarkastycznie żartuję, ale z drugiej strony zdałem sobie sprawę, że przecież naprawdę nie wiem jak się promuje miasto. Tylko, że nadal nie do końca jestem w stanie uwierzyć, że jest ona ważniejsza od szkół dla młodzieży, czy taniego posiłku dla dzieci. Do tego wydaje mi się, że warszawskie teatry to najlepsza wizytówka miasta, bo to m.in. tylko po to, żeby je odwiedzić ludzie specjalnie przyjeżdżają z całego kraju, a myślę, że również z zagranicy. Kiedy więc słyszę lub czytam, że Warszawa robi na czymś oszczędności, bo potrzebuje pieniędzy na promocję miasta, nadal niczego nie rozumiem, ale w mojej paranoicznej głowie rodzi się teoria spiskowa, która każe mi wierzyć, że promocja miasta służy przede wszystkim tym, którzy się promocją miasta zajmują (podobnie jak urzędy pracy zapewniają pracę swoim pracownikom).

Proponuję, żeby dziennikarze, zamiast zajmować się każdą sprawą z osobna (szkołami, czy teatrami), przyjrzeli się dokładnie zjawisku zwanemu „promocją miasta”.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz