piątek, 23 marca 2012

Jak wychować kolejne pokolenie zgorzkniałych frustratów


Czasami potrafię przejść do porządku dziennego nad jakimś wielkim draństwem, na które po prostu nie mam wpływu, kiedy indziej z kolei do rozpaczy doprowadza mnie sprawa, która komuś postronnemu mogłaby się wydać błaha.

W pewnej szkole pewne nauczycielki napisały ciekawy program dodatkowych zajęć. Przyciągnęły na nie inteligentne, mądre dzieci. Dzieci te bardzo intensywnie pracują na tych zajęciach. Są bardzo zaangażowane. Jednym z czynników, który motywuje je do działania to perspektywa dofinansowanej przez szkołę wycieczki do bardzo ciekawego muzeum w innym mieście. Całość uczy, że jeśli będziesz się poświęcał pracy, spotka cię nagroda. Fajnie? No, super.

Po pewnym czasie nauczycielki prowadzące te zajęcia dowiadują się od dyrekcji, że na tę wyczekiwaną wycieczkę wcale nie pojadą te dzieci z prowadzonego przez nie koła, czy też klubu, tylko jedna z klas. Nikt nie rozumie skąd taka decyzja, ale zaczynają się teorie spiskowe, które jeśli okażą się prawdziwe, całą sprawę uczynią jeszcze bardziej śmierdzącą. Do klasy wytypowanej na nie wiadomo jakiej zasadzie do dofinansowanej wycieczki chodzi dziecko jednej z nauczycielek, która ma dobre układy z dyrekcją. Nie wiem, czy to jest faktycznie powód, dlaczego zaangażowane naprawdę fajne dzieci zostaną pozbawione oczekiwanej nagrody, zaś na wymarzoną wycieczkę pojadą dzieci zupełnie przypadkowe, ale jeżeli tak, to po prostu chce się wyć!

Oto młodzi inteligentni i ambitni ludzie już dostają wyraźny sygnał, że żyją w kraju, który jest wielkim szambem, w którym żadna praca i zaangażowanie nigdy nie będą docenione. Oto na oczach całej szkoły pracę i zaangażowanie wykpiono, zaś pokazano jasno, że nagrody zgarniają ci, którzy mają lepsze dojścia do ich dystrybutorów. Pojawi się kolejne pokolenie ludzi zgorzkniałych na starcie, z którymi nigdy nie da się nic w Polsce zbudować. Jeżeli takie patologiczne decyzje podejmuje się już na etapie szkoły podstawowej, to trzeba zdać sobie sprawę, że żyjemy w kraju toczonym przez o wiele gorszą chorobę niż zorganizowana przestępczość, bo gangsterzy przynajmniej nie robią z siebie świętoszków. Rak zaczyna się w naszych głowach, do których wszczepia nam się od najmłodszych lat patologiczne myślenie. Nikt nie jest od niego w Polsce wolny (może w innych krajach też, ale mam to gdzieś). Dzielimy się na cwaniaków i frajerów, ale wydaje nam się, że jesteśmy ludźmi szlachetnymi.

Dyrektorzy szkół w Polsce pochodzą z nadania politycznego, ponieważ wszystko jest u nas upolitycznione. Dyrekcja szkoły, o której mowa, nie jest postkomusza, ani nie jest z opcji kojarzonej z powszechną korupcją. Jest z opcji tej jak najbardziej „etosowej”.

10 komentarzy:

  1. Nie jesteś sam, mnie też krew zalewa, gdy słyszę o takich przypadkach!

    OdpowiedzUsuń
  2. A czemu tak ogródkami? Wal Pan prosto z mostu - adres i numer szkoły, która klasa itp.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo liczę na to, że dyrekcja tej szkoły się opamięta i zmieni swoją decyzję. Jeszcze nie jest za późno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak go wymienisz z imienia i z nazwiska, to może mu wzmocnisz motywację...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie naprawdę nie chodzi o to, żeby kogoś karać czy piętnować, ale żeby po prostu zmieniono decyzję i żeby było wszystko w porządku. Najważniejsze są tutaj te dzieci i mimo wszystko pewne podstawowe zasady! Cały czas wierzę, że elementarne poczucie sprawiedliwości i pedagogicznej odpowiedzialności zwyciężą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna z moich koleżanek stwierdziła, że do dyrektora należy "dziel i rządź" i każdy musi to zaakceptować. Mnie też to doprowadza do białej gorączki, ale jak mówi pani dyrektor w mojej szkole, gdy już nie ma argumentu - "Ja Tu Jestem Dyrektorem"- czy ktoś będzie z tym polemizował? Uważasz, że dyrektor przyzna się do pomyłki, błędu? a tym samym zmieni zdanie? Bo ja wątpię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że sprawę można jeszcze tak odkręcić, żeby wszystkie strony wyszły z twarzą (bez konieczności przyznawania się do błędu), ale najważniejsze jest to, żeby nie skrzywdzić i nie demoralizować dzieci. Rozwiązanie pozytywne jest tutaj najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sezon polowań na drobną zwierzynę zaczyna się jesienią.Teraz jest okres ochronny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ani studia ,ani licencjaty nie dadzą tyle , co znajomości taty .
    Może dobrze , że tego ucza się dzieci juz od przedszkola bo jak wiadomo uczciwy obecnie nie ma szans w konfrontacji z etosem .

    OdpowiedzUsuń
  10. Stało się tak, jak na to liczyłem, tzn. zainteresowane nauczycielki porozmawiały z dyrekcją, a dyrekcja uznała ich argumenty. Uff! Właściwe dzieci pojadą na obiecaną wycieczką, a o to właśnie chodziło!

    OdpowiedzUsuń