Komisja Europejska wywiera nacisk na kraje członkowskie, w tym na Polskę, żeby zwiększyły wydobycie własnego gazu. Twarda postawa Rosji może więc spowodować pozytywny skutek w postaci postawienia na własne zasoby. Zawsze jednak istnieje obawa, że ktoś nas zrobi w konia i wykoleguje z interesu. Wszystko zależy przecież od tego, do kogo będą należały tereny z gazem ziemnym i kto je będzie wydobywał. To zadecyduje, kto naprawdę na polskim gazie zarobi. W ostatnich latach wyraźnie widać, że krajem o wielkich ambicjach dotyczących dystrybucji surowców energetycznych do krajów Unii są Niemcy. Dziś w Wiadomościach powiedziano, że będzie się budować nitkę rurociągu z Niemiec na Pomorze Zachodnie. Ta wiadomość niekoniecznie powinna nas cieszyć, choć oczywiście w obecnej sytuacji bardzo łatwo ludziom wmówić, że to jest energetyczne zbawienie dla Polski. Stoimy przed wielką szansą, która wymaga mobilizacji wszystkich sił politycznych kraju wraz z polskim kapitałem. Czy ja wykorzystamy, czy jak zwykle w ostatnich dwudziestu latach oddamy walkowerem, za bezcen Brytyjczykom, Niemcom, a może samym Rosjanom? Kto wie, czy za pomocą podstawionych ludzi nie będą chcieli wykupić polskich złóż?
Język Putina jest ostry i obawiam się, że zanosi się na coś niebezpiecznego dla świata. W żadnym wypadku nie jestem zwolennikiem pogarszania stosunków z Rosją, dlatego Pan Prezydent nie ma racji, mówiąc, że musimy być "tough" (sic! użył słowa angielskiego!) wobec Rosji. My lepiej siedźmy cicho, ale za to róbmy swoje. Budujmy infrastrukturę wydobywczą i przesyłową gazu. Oczywiście od razu pojawia się pytanie za co. Sztuka polega na tym, żeby umiejętnie wyciągnąć pieniądze z Unii, a przy tym nie dać się wysadzić z siodła, kiedy nasz gaz będzie można sprzedawać. Na to potrzeba zgody w polskich władzach (są takie sprawy, że nawet przy największym szacunku dla demokratycznej różnicy zdań, trzeba mówić jednym głosem) i silnej woli politycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz