sobota, 3 stycznia 2009

Coś dla relaksu - limeryki

Przerwa świąteczna na uczelniach białostockich jeszcze trwa, ale dziś już mam zajęcia ze studentami zaocznymi. Dlatego dziś coś lżejszego - zabawa w limeryki. Polecam wszystkim na odprężenie. Ważne, żeby się rymowało, sens jest już dużo mniej ważny. Ta forma wiersza znana była już w średniowieczu, ale to Anglik Edward Lear na trwałe skojarzył ją z nonsensem. Oto moje próbki. Zapraszam do limerykowania - we wszystkich możliwych językach.

There was a good fellow called Eugene
Who seemed to have possessed a true gene
Of a callous fighter
Who wanted the writer
To name him the Mongol, Temujin

***

A sweet little baby called Donna
Addicted to marijuana
Has traveled to Delhi
To watch Indian telly
Or perhaps achieve a nirvana

***

Archie, a boy who’s basically good,
Wants to become a new Robin Hood
He’s stolen from the rich
Their flamboyant kitsch,
Which the poor do not find any good

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz