Postanowień noworocznych nie robię już od wielu lat. Palenie rzuciłem już dawno i to wcale nie z okazji Nowego Roku, natomiast planów i pomysłów mam bez liku. Żaden z nich nie uzyska jednak statusu "oficjalnego" postanownienia, ponieważ to niestety tak nie działa.
Powiadają, że plany należy robić i wytrwale do nich dążyć. Niektórzy ludzie tak właśnie postępują i osiągają sukcesy. Ja jednak nie jestem zwolennikiem filozofii głoszącej walkę z samym sobą. Kiedy walczysz sam ze sobą, zawsze przegranym jesteś Ty. Oczywiście wygranym też, ale w takim wypadku bilans wychodzi na zero, a w dodatku podsycając taką walkę pogłębiasz rozdwojenie własnej jaźni. Uważam, że należy dążyć do jakiejś harmonii między elementami własnej jaźni, która pozwoli na uniknięcie niebezpiecznego rozdarcia i w końcu katastrofy.
Jeśli udaje mi się coś osiągnąć, najczęściej robię to na zasadzie wyobrażenia sobie atrakcyjności celu. Lata namów i gróźb ze strony bliższych i dalszych znajomych mających na celu obrzydzenie mi palenia papierosów nie pomagały w najmniejszym stopniu. Oczywiście ta racjonalnie myśląca część osobowości w stu procentach się z nimi zgadzała, ale ta druga sięgała po kolejnego papierosa i nie było na to rady. Kiedy jednak udało mi się przekonać tę nieracjonalną warstwę psychiki, jakie fajne będzie życie bez papierosów i że będzie po prostu przyjemniejsze - udało się.
Czasami z kolei trzeba się mocno przestraszyć. Kiedy groziło mi rozwinięcie cukrzycy, w ciągu trzech miesięcy zrzuciłem 15 kg (wcale nie głodówki, ale małe wegetariańskie porcje co 2,5 godz. i codzienny wysiłek fizyczny), co okazało się bardzo pozytywne dla ogólnego stanu mojego zdrowia.
To, co nas pcha do takich a nie innych działań, jest nie tylko różne w przypadku różnych ludzi, ale wręcz u jednego człowieka w zależności od całego splotu sytuacji. Dlatego nie mówię, że nie należy robić postanowień noworocznych. Jeśli ktoś dzięki postanowieniu noworocznemu nie będzie palił przez miesiąc, a nawet przez dwa tygodnie to taka przerwa jest i tak lepsza niż "cyniczne" i autodestrukcyjne oddawanie się nałogowi z pełną świadomością jego negatywnych konsekwencji.
A teraz z innej beczki. Od poniedziałku będę umieszczał w tym blogu odcinki mojego opowiadania, pozornie sensacyjnego ;) .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz